Zespół Szkolno – Przedszkolny nr 1 w Częstochowie. Nauczycielki : Bożena Michoń, Beata Lis Plan działań naprawczych dla .. „ Bawię się zgodnie z innymi dziećmi” WSTĘP Obserwując zachowania dzieci w wieku przedszkolnym można dostrzec w nich pewien potencjał zachowań agresywnych, który ujawnia się w zależności od sytuacji, w której znajdzie się dziecko. Odpowiedzi asiob odpowiedział(a) o 14:45 ryga odpowiedział(a) o 14:45 Któregoś dnia przynieś do szkoły nóż kuchenny i wyciągnij go, kiedy zaczną ci dokuczać. Będziesz miała spokój przez resztę lat nauki. weś do szkoły przemiot mocno okaleczający i okalecz Gnoji nie przejmuj się głupi są to się śmieją idź do dyrektora , albo powiedź wychowawczyni . Ja mam tak samo wczoraj musiałem przez nich myć podłogę Hulia odpowiedział(a) o 14:46 ja mam to mnie jeszcze spychają ze im wszystkim że jeśli chcą dożyć jutra to niech się mnie podziałało. Spróbować nie zaszkodzi Napisz mi swoje gg na profilu i pogadamy o tym ! Islandka odpowiedział(a) o 14:47 Spróbuj sie dowiedziec o co też komuś powiedzieć że cię źle też spróbować zwalczyć ich jakąś ciętą ripostą ale ja bym to powiedziała jakiejś zaufanej osobie. blocked odpowiedział(a) o 14:47 Naskarz rodzicom i idz do nauczycielki tych dzieci coo ci dokuczają lub jak masz siostre lub brata to powiedz ze zawołasz twojego brata albo siostre lub jak jestes jedynaczką to powiedz im cos i rób to samo i potem przestaną. Ja tak powiedziałam tym co mi dokuczali i jak powiedzialam ze naskarze mojemu bratu to odrazu mi nie dokuczali powiedz nauczycielowi albo dyrektorowi albo wychowawcy :)Albo im dokop iteż się z nic śmiej pozdrawiam Mam to samo, po prostu zaprzyjaźniłam się z dziewczyną z innej klasy. Może gdy klasa wyjdzie z klasy to spróbuj porozmawiać z wychowawczynią, ale poproś ją żeby nie mówiła tego dosłownie tylko tak że zauważyła a nie ty jej powiedziałaś. Życzę Ci powodzenia :) Poprostu nie zwracać na takich frajerów uwagi;) mnie tez 2 osoby denerwują ale oni są chorzy adhd czy cos:(. przezywają codziennie ja tam ich nie slucham ignoruje ich udaje ze nie slysze. spokojnie tez tak zrób :) Najlepiej by było gdybyś nie oni się z ciebie śmiali to żartuj z np. mówią ,,lubisz w dupę,, , ,,masz brzydki ryj,, odpowiedz : a co zazdrościsz jeśli powie że nie ma czego to odpowiedz : ,,jest skoro mi to wypominasz,, Najbardziej ich wkurzysz tym , że będziesz z siebie żartować bo wtedy nie wiedzą co odpowiedzieć lub też się śmiej nie odpowiadaj tylko się śmiej. Warto też pójść ''wyżalić''się pani wychowawczyni :) Jeśli chcesz żeby odwalili się od ciebie pobij ich po kolei, załóż im facebooka i pisz jakieś bzdury do ich kolegów , jeśli umiesz przerób jakieś zdj i pokaż znajomym, jeśli masz koleżanki lub kolegów którzy nie lubią ich to połącie swoje siły. Słodka zemsta tyko to da efekty. blocked odpowiedział(a) o 20:45 Wypisz się z tej szkoły piski odpowiedział(a) o 18:48 Ja mam to samo tylko że mi przez to że źle zagrałem w piłke moja rada znajdź se kolege lub koleżanke z innej klasy a na nich nie zwracaj uwagi to im się znudzi bo będą myśleli że masz ich w nosie u mnie w klasie chlopaki tez mnie wyzywaja codziennie mowia ze jestem slaby i mowiom do mnie zamknij sie albo ze nie umim grac ale ja sie tym nie przejmuje ignoruje ty tez tak rob ;) Pokaz im nie się nie daszNa przykład jak ci coś powiedzą to się obróć i miej ich w dupieTak mi powiedziała moja pani pedagog i ona mi wszystko tak wyjaśniła ze się nie boję postawić tym co mi dokuczają wrrrrrr odpowiedział(a) o 14:58 też ich wkurzaj ;D hyhy. a tak wgl to sie nie przejmuj ;) przestana niedlugo :3 przynieś do szkoły jakąś mega superową torebkę niech zazdroszczą lub odpyskuj im wszystkim naskarż pani albo powiedz że oni wszyscy są niezrównowazeni psychicznie Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Możesz więc zgłosić sprawę na policję. Zarówno wtedy, kiedy dziecko zostało pobite, jak również, gdy doświadcza przemocy psychicznej czy cyberprzemocy. Uwaga! Jeśli wiesz, że twoje dziecko doświadcza przemocy w szkole i nie możesz sobie z tym poradzić, zadzwoń pod numer 800 100 100. To telefon dla rodziców i nauczycieli w
Rosnąca niechęć do szkoły, nagłe bóle brzucha, zauważalne obniżenie nastroju – tego typu objawy u dziecka mogą oznaczać, że cierpi z powodu dokuczania w szkole. Jak w takiej sytuacji powinni postąpić rodzice? Cennych porad dostarczają organizatorzy kampanii społecznej Cartoon Network „Bądź kumplem, nie dokuczaj”. Kampanię Cartoon Network wspierają piłkarz Grzegorz Krychowiak i Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak. W akcję zaangażowała się również psycholog Małgorzata Ohme. Ekspertka radzi rodzicom, co robić w przypadku uzasadnionych podejrzeń, że nasze dziecko cierpi z powodu dokuczania w szkole. – Przede wszystkim należy odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego ktoś dokucza naszemu dziecku? Czy po jego stronie jest jakiś realny „problem”? Może zachowuje się dziwnie, prowokuje, z jakiegoś powodu nie radzi sobie w grupie? To nie jest droga do usprawiedliwień oprawcy, ale próba zrozumienia całościowego problemu i wyeliminowania tych czynników, które są po stronie dziecka. Pamiętajmy, że dziecko też zastanawia się, dlaczego ktoś mu dokucza. Powinniśmy reagować szybko, zanim zbyt pochopne wnioski trwale obniżą jego samoocenę. – mówi Małgorzata Ohme. Aby szybko zareagować, należy wiedzieć, na co zwrócić uwagę. Często pierwszym sygnałem, że dzieje się coś niedobrego, jest rosnąca niechęć dziecka do szkoły. Częściej słyszymy „nie chce mi się”, „nie pójdę”, „szkoła jest głupia”. Czasem reakcją obronną dziecka są objawy psychosomatyczne – bóle brzucha, głowy, wymioty, osłabienie, występujące najczęściej przed pójściem do szkoły lub po dłuższej przerwie świątecznej. Dziecko zaczyna się zachowywać inaczej, mamy wrażenie, że coś przed nami ukrywa. Zaczyna się izolować i niechętnie reaguje na nasze zachęty, by zaprosiło znajomych lub gdzieś wyszło. – Gdy tylko zauważamy niepokojące nas zachowania dziecka, należy przede wszystkim zacząć od wywiadu środowiskowego. Podpytać zaprzyjaźnionych rodziców, zaufanego kolegę lub nauczyciela w szkole. Z kolei do rozmowy z dzieckiem należy podejść delikatnie i taktycznie. „Chyba coś zaprząta twoje myśli. Wydaje mi się, że coś się dzieje, o czym nie mówisz” – chodzi o to, aby dziecko zrozumiało, że ma w nas swojego sojusznika. – radzi ekspertka kampanii Cartoon Network. Jeśli nasze przypuszczenia się potwierdzą, warto dyskretnie porozmawiać z wychowawcą i psychologiem o możliwych rozwiązaniach ze strony szkoły. Czasami w takich sytuacjach potrzebna jest mediacja między uczniami, czasami warsztaty klasowe, gdy dziecko stało się już kozłem ofiarnym. Potrzebna jest również praca psychologiczna z dzieckiem, mająca na celu zbadanie, na ile szkody związane z dokuczaniem utrwaliły się w jego głowie. Czy identyfikuje się już z rolą ofiary? Jaki jest jego stan psychiczny? Czasem przydaje się także praca terapeutyczna w grupie, gdzie pod okiem profesjonalisty dziecko uczy się asertywnych zachowań w praktyce. Być może nie zaszkodzi również podsunąć nauczycielowi gotowy scenariusz lekcji poświęconej dokuczaniu? Można je znaleźć na stronie kampanii Cartoon Network gdzie znajdują się dedykowane scenariusze przygotowane przez ekspertów Instytutu Badań Edukacyjnych. Co jednak w sytuacji, kiedy to nasze dziecko okazuje się sprawcą dokuczania? – Bywa i tak. Nasz kochany aniołek w szkole zamienia się w diabła. Przerażenie, niedowierzanie, wreszcie złość i rozczarowanie. Jak to? W naszym kochającym domu wyrósł oprawca? Nie tędy droga, rodzicu. To nadal tylko rola, którą z jakiś powodów podjęło twoje dziecko. Być może w domu utrzymuje się jakieś napięcie, które ono rozładowuje w szkole? Być może ostatnio coś go niepokoi, smuci, frustruje? Może w szkole nie potrafiło się odnaleźć i to jest jego sposób na radzenie sobie z sytuacją? Podobnie, jak w przypadku ofiary warto przyjrzeć się mechanizmom, które za tym stoją, najlepiej z pomocą specjalisty. – mówi Małgorzata Ohme. Psycholog zwraca uwagę na to, by nie stawać przeciwko swojemu dziecku – raczej starać się zrozumieć i nauczyć poprawnego funkcjonowania w grupie. Rodzice dokuczającego dziecka mają okazywać mu swoje rozczarowanie, nie powinni jednak dawać mu do zrozumienia, że nie stoją po jego stronie. Dokuczające dzieci bardzo często same nie radzą sobie ze swoimi problemami i wybierają drogę na skróty do ich „rozwiązania”. – Pamiętajmy, że dziecko, które dręczy innych, najczęściej jest dręczone przez sam siebie. – podpowiada Małgorzata Ohme. W przypadku dodatkowych pytań i wątpliwości związanych z problemem dokuczania organizatorzy kampanii zachęcają do dzwonienia pod numer 800 100 100, czyli do Telefonu dla Rodziców i Nauczycieli w sprawie Bezpieczeństwa Dzieci. W trakcie trwania akcji każdy będzie mógł tam anonimowo uzyskać fachową pomoc – telefonicznie lub online. polecamy

Dyrektor placówki oświatowej będzie miał prawny obowiązek przygotować kadrę pedagogiczną i innych pracowników szkoły do pracy z dzieckiem z cukrzycą. Zadaniem nauczyciela lub pielęgniarki będzie m.in.: pomoc dziecku w przyjmowaniu leków, wykonywaniu pomiarów cukru (przypominanie o konieczności wykonania tych czynności

Jak każda umiejętność, i ta kształtuje się stopniowo Najpierw jest to kontakt w relacji dziecko–dorosły (najczęściej mama), czyli jeden na jeden. Potem pojawiają się kolejni dorośli, często rodzeństwo, ale znów to jest kontakt jeden do jednego. Dopiero z czasem dziecko buduje relacje z większą grupą – przedszkolną czy szkolną. A ponieważ dzieci uczą się głównie na drodze doświadczenia, nie zaś dzięki rodzicielskim pouczeniom, to zdarza się, że ich wzajemne relacje bywają trudne i pełne napięć. Dzieci wymyślają pewną teorię, weryfikują ją na drodze eksperymentów, a następnie wyciągają wnioski na podstawie swoich porażek i sukcesów. Dotyczy to zarówno wchodzenia na drabinki, pływania, jazdy na rowerze, jak i zawiązywania pierwszych przyjaźni, regulowania emocji czy doboru sposobów na zaspokojenie swych potrzeb. Uwaga! Reklama do czytania Cud rodzicielstwa Piękna i mądra książka o istocie życia – rodzicielstwie. Rodzeństwo… Pierwszym wyzwaniem dla dziecka i jego rodziców w budowaniu relacji z innymi dziećmi jest często pojawienie się rodzeństwa. Doświadcza wtedy znacznej straty: traci połowę tego, co do tej pory należało w całości do niego: uwagę rodziców, ich czas, wyłączność, opiekę, zabawę. Nie traci co prawda miłości rodziców, ale wszystkim, co ważne w relacji, musi dzielić się z rodzeństwem. Trudno się odnaleźć w tej sytuacji, trudno tego nie przeżywać, trudno nie podejmować prób walki o przywrócenie swojego pierwszeństwa i jedynactwa. Wielu dorosłych owe próby nazywa “zazdrością”, “niegrzecznością”, “złośliwością” itp. Oczekują, że starsze dziecko (nawet jeśli różnica wieku jest niewielka) powinno wszystko zrozumieć i zaakceptować. Nie tolerują kłótni, braku dzielenie się i wzajemnej pomocy. Tymczasem warto wówczas przyjrzeć się głębiej temu, co przeżywa nasze pierworodne dziecko. Dostrzec, że konflikty, dokuczanie, wyzwiska nie są przejawami przemocy czy nienawiści, ale sposobem sprawdzania, poszukiwania, budowania drogi wiodącej do ich własnej relacji. Jesper Juul mówi, że doświadczenia te pozwalają rodzeństwu budować wzajemne zaufanie, lojalność i bliskość na długie lata. Jasnym jest, że jako rodzice wolelibyśmy, żeby wszystko toczyło się w całkowitej harmonii, wzajemnej życzliwości i łagodności. Im szybciej zmienimy jednak swoje wyobrażenia i oczekiwania, tym lepiej dla wszystkich członków rodziny. Nie oznacza to oczywiście, że nie możemy reagować w sytuacjach bardzo napiętych czy niebezpiecznych albo że nie możemy wyrażać własnego zdania. Trzeba być jednak uważnym i delikatnym, by dzieci nie odebrały naszych słów jako krytyki – one nie potrafią oddzielić siebie i swojego zachowania, utożsamiają się z nim. Krytyka narusza integralność psychiczną dzieci. Lepiej więc mówić o tym, jak sobie pewne sytuacje wyobrażamy, za czym tęsknimy i co nas cieszy w ich wzajemnych relacjach. Przedszkole… Kiedy przebrniemy przez pierwsze lata wspólnego docierania się dzieci, przychodzi czas przedszkolny. I oto słyszymy, że nasze dziecko ugryzło Stasia, że Jaś uderzył naszą Kasię, Basia ciągnie za włosy inne dziewczynki, zaś Grześ kopnął nawet panią. I włosy dęba nam stają! Zanim jednak wpadniemy w popłoch, będziemy chcieli przenosić dziecko do innej placówki, złożymy skargę lub okrzykniemy innych rodziców nieudolnymi wychowawczo, a ich dzieci najgorszymi łobuzami świata, weźmy kilka głębszych wdechów i sięgnijmy po artykuł z psychologii rozwojowej. Zupełnie zdrowy rozwój dziecka uwzględnia takie reakcje u dwu- i trzylatków. W 80 proc. są to przejawy sympatii i miłości, ale bywają też oznaką frustracji, którą maluchy w tym wieku przeżywają niemal nieustannie. Dlatego tak ważne jest, by pamiętać, że nie są winne swojego zachowania. Ich reakcje nie są intencjonalne. Są próbą rozładowania wzbierających emocji. Kiedy krzyczą, zamiast krzyczeć na nie, by natychmiast przestały, można powiedzieć: „Bardzo chcę cię zrozumieć. Teraz jednak nie wiem, o co ci chodzi. Pooddychajmy razem i sprawdź, czy możesz mi powiedzieć, czego chcesz”. Kiedy jeden maluch ugryzł drugiego, zamiast ganić go, jak tak można i co się z nim właściwie dzieje, zapytajmy: „Chciałbyś pokazać Ani, że ją lubisz/że chcesz się z nią bawić/że się zdenerwowałeś, bo wzięła twoją ulubioną zabawkę?”. Gdy dziecko potwierdzi, pokażmy mu inny sposób przekazania tej informacji. Kiedy dziecko używa pięści lub nóg, by wyrazić swoją złość, zamiast wrzeszczeć, by natychmiast przestało i straszyć karami, można powiedzieć: „Domyślam się, że jesteś wściekła; nie lubię, kiedy mnie bijesz (lub inne dziecko). Wiem, że nie chcesz zrobić mi krzywdy; ja bardzo chcę usłyszeć, co takiego zrobiłam lub powiedziałam, co wywołało twoją złość”. Może przyczyna złości leży zupełnie gdzie indziej, a my jesteśmy jej odbiorcami, bo dziecko nie umie sobie z nią poradzić. To nam ufa najbardziej i dzieli się złością, mając nadzieję, że zostanie z nią przyjęte i zrozumiane. Po przedszkolu przychodzi wiek wczesnoszkolny Tutaj sytuacje z punktu widzenia rodziców czasem wydają się jeszcze trudniejsze. Bo przecież starsze dzieci powinny już wiedzieć, że wyzwiska, złośliwości, poniżanie, ośmieszanie, a zwłaszcza bicie krzywdzą innych. Zapominamy jednak, że dzieci w tym wieku nadal uczą się regulacji emocji i tworzenia relacji rówieśniczych. Ich rozwój emocjonalny to długotrwały i niestabilny proces. Nie wymagajmy od nich umiejętności, których czasem brakuje niejednemu dorosłemu. Zmiana, której doświadczają idąc do szkoły (siedzenie w ławkach, zachowywanie ciszy, ograniczona zabawa, zdobywanie szkolnych umiejętności, dostosowywanie się do zasad itd.), w sposób znaczący wpływa na ich emocje i rozwój. To, co nazywamy dużo znaczącym określeniem „dokuczanie”, może mieć wiele różnych przyczyn, od niedojrzałości emocjonalnej począwszy. Wchodząc w świat relacji rówieśniczych, dzieci czerpią z matrycy, którą wyniosły z domu. Jeśli tam doświadczały przymusu, przewagi silniejszego, krzyku czy manipulacji, to na tej bazie będą próbowały budować swoje kontakty z kolegami. Szybko przekonują się, że inne dzieci także chcą mieć dominującą pozycję, zatem konflikty rosną jak grzyby po deszczu, a walka o wpływ i uwagę staje się codziennością. Wykorzystują wszelkie znane im sposoby. Nie jest prawdą, że dzieci z tak zwanych „dobrych domów” nie dokuczają. Jeśli nie doświadczają bliskości, zainteresowania, bezwarunkowej akceptacji, szukają ich gdzie indziej, czasem kosztem innych dzieci. Nie jest prawdą i to, że dziecko ciche i tłamszone w domu, pozostanie takie także w klasie – zdarza się, że w nowym otoczeniu będzie próbowało zachować resztki swojej integralności i poczucie bycia kimś. A ponieważ dzieciom bardzo zależy na budowaniu relacji i współdziałaniu, osiągają je, choć często zajmuje im to kilka lat. Wszyscy chcemy czuć się wartościowi! Absolutnie kluczową potrzebą każdego człowieka jest bowiem pragnienie bycia kimś wartościowym dla osób, na których nam zależy. Chcemy okazywać innym pomoc, wsparcie, być dla nich inspiracją, towarzyszem, przewodnikiem… Chcemy czuć się ważni i potrzebni. Kiedy kilkulatek „dokucza”, to wybiera najlepszy znany mu sposób na zaspokojenie tej potrzeby. Sposób tragiczny podwójnie – bo po pierwsze niejednokrotnie nie dostaje tego, czego mu brakuje lub dostaje na krótko, po drugie doświadcza krytyki dorosłych, co uderza w poczucie jego własnej wartości. Porozumienie bez przemocy mówi, że ludzie działają zawsze po to, by zaspokoić jakieś swoje potrzeby. Nie po to, by innych krzywdzić, ale po to, by zdobyć to, czego nam brakuje. Co dostaje dziecko, które dokucza innym? Na przykład: jest widziane – dostaje uwagę kolegów,jest brane pod uwagę – liczą się z nim, bo się go boją,ma poczucie wpływu i sprawczości – może o czymś zdecydować,dostarcza innym zabawy – jeśli śmieją się z tego, co robi,ma poczucie przynależności – inni też tak robią, jest częścią grupy. Czasem dziecko nie dostrzega, że postępując w taki sposób, dużo więcej traci, niż zyskuje. Co robić w takiej sytuacji? Przecież chcemy, by wszystkie dzieci czuły się dobrze. 1. Pamiętać, że nie ma jednej „ofiary” dokuczania Tak naprawdę dziecko, które dokucza, też potrzebuje pomocy i zainteresowania, bo rekompensuje sobie to, czego nie dostało od najbliższych, bo rozładowuje napięcie związane z trudnymi przeżyciami, bo na ten moment nie potrafi inaczej. 2. Rozmawiać z każdą ze stron Z autentycznym zainteresowaniem pytajmy, czego dzieci chcą, co przeżywają, wspólnie szukajmy innych sposobów zaspokajania potrzeb. 3. Empatycznie słuchać Bez pouczeń, moralizowania, dawania rad. Dzieci tęsknią za byciem wysłuchanym i zrozumianym – któż z nas nie tęskni – bez przerywania, bagatelizowania, porównywania. Dajmy im przestrzeń i całą naszą uwagę. 4. Mediować Prostą i pomocną metodą są mikrokręgi. To uproszczona wersja – właśnie z myślą o dzieciach – Kręgów Naprawczych Dominica Bartera. Zajmują kilka minut – dzieci słuchają siebie nawzajem do chwili, aż każde powie wszystko, co chciałoby, żeby druga strona usłyszała i powtórzyła. Następnie razem szukają rozwiązań satysfakcjonujących obie strony. Dorosły może zrezygnować z męczącej roli sędziego i oddać dzieciom odpowiedzialność za odbudowanie kontaktu. Troszczy się jedynie o to, by każda ze stron miała szansę być wysłuchana. Dzięki temu we wzajemnych relacjach łatwiej zachować równowagę. 5. Ćwiczyć psychowzroczność Nasz umysł tworzy mapy, które są zapisem życia mentalnego nas samych oraz uczuć, myśli i poglądów innych ludzi – im więcej tych map powstaje, tym lepiej rozumiemy innych, tym bardziej jesteśmy wrażliwi, empatyczni, współczujący i życzliwi. Najprostszym ćwiczeniem kształtującym psychowzroczność jest wyobrażanie sobie, co może czuć dana osoba – ta, którą mijamy na przystanku, ta, która sprzedaje nam pieczywo, czy ta, która płacze w piaskownicy. Uwaga! Reklama do czytania Życie seksualne rodziców Zacznij świadomie budować swoją relację z partnerem Jak zrozumieć się w rodzinie Jak dostrzec potrzeby innych i być wysłuchanym Tylko dobre książki dla dzieci i rodziców | Księgarnia Natuli 6. Wspierać poczucie własnej wartości Dziecko, które lubi siebie, zna swoje mocne strony, czuje się kochane i akceptowane, doświadcza tego, że jest darem dla swoich rodziców, a więc ma zapewnione bezpieczeństwo emocjonalne jest w stanie wspierać inne dzieci i wzbogacać ich życie. Świat nie jest czarno-biały. Nie ma dzieci z natury złych i złośliwych. Budowanie relacji rówieśniczych bywa wyzwaniem zarówno dla nich, jak i dla rodziców. Wymaga czasu. Może warto się zastanowić, czy dzieciom nie byłoby łatwiej, gdyby od początku doświadczały relacji budowanych w oparciu o szacunek, współpracę i życzliwość.
Jest wiele naprawdę prostych i łatwych zabaw i czynności, które wspomagają koncentrację. Nie potrzebujemy do nich skomplikowanych narzędzi ani przyrządów. Oto kilka prostych zabaw, które pomogą dzieciom wypracować umiejętności skupiania uwagi. Zabawy poprawiające koncentrację – POBIERZ PDF DO DRUKU. 1.
Pomysł udostępnienia na fejsbuku wybranych haseł ze „Słownika pedagogicznego dla rodziców i nauczycieli zagubionych w nowoczesnym świecie”, publikowanych przez ostatnie pięć lat w kwartalniku „Wokół szkoły”, okazał się noworocznym „strzałem w dziesiątkę”. Pojawiła się lawina reakcji, gwałtownie przybyło osób śledzących profil bloga. Okazało się, że owe hasła mogą się nawet podobać, choć oczywiście w różnym stopniu, odzwierciedlonym liczbą lajków i komentarzy. Samo w sobie jest to dla mnie jako publicysty cenną informacją o stanie ducha i zainteresowaniach Czytelników. Szczególnie żywy odzew wywołało hasło „Nie bawię się z tobą!”, zamieszczone w dwóch wersjach, które przytaczam tutaj na użytek osób niekorzystających z fejsbuka. NIE BAWIĘ SIĘ Z TOBĄ! (2015) – Prosty komunikat pozwalający małemu dziecku poinformować inne dziecko o niezadowoleniu z jakości wzajemnych kontaktów. Zdrowy przejaw kształtowania relacji społecznych w grupie rówieśniczej, przez niektórych rodziców określany jednak nowocześnie, mianem mobbingu. Mobbing w piaskownicy – tego nie wymyśliłby nawet Mrożek! NIE BAWIĘ SIĘ Z TOBĄ! (2020) – Prosty komunikat pozwalający małemu dziecku poinformować inne dziecko o niezadowoleniu z jakości wzajemnych kontaktów. Zdrowy przejaw kształtowania relacji społecznych w grupie rówieśniczej, przez rosnącą rzeszę dorosłych traktowany dzisiaj jako przejaw agresji (przemocy), wymagający interwencji. W wersji soft – rozmowy uświadamiającej wychowawcy z agresorem i/lub jego rodzicami o niestosowności takiego zachowania. W wersji hard – wsparcia psychologicznego dla ofiary i warsztatów zastępowania agresji dla całej grupy horyzoncie rysuje się już wersja super hard – pozew sądowy, do wyboru: przeciwko rodzicom agresora albo niekompetentnemu personelowi placówki oświatowej. Pierwotnie przesłanie tego hasła było proste: nie pchajmy swojego dorosłego nosa we wszystkie, nawet najbardziej banalne sprawy dziejące się między dziećmi i nie przenośmy do tego świata naszych ocen i pojęć. Jednak coś, co pięć lat temu wydawało mi się godnym wyśmiania absurdem, teraz nabrało rangi poważnego problemu, dotyczącego nie tylko dzieci, ale wciągającego również dorosłych. Rzecz w tym, że właściwie z roku na rok obserwuję gwałtowny wzrost rodzicielskiej troski o wszystko, co własnego dziecka dotyczy. Ot, takie rodzicielstwo totalne, kształtowane przez emocje, rosnące na toksycznej pożywce informacyjnej docierającej z otoczenia. Pisze komentatorka mojego posta na fejsbuku o rzeczywistości szkolnej swojego dziecka: „Będziesz się z nami bawić, jeśli wypijesz wodę z kałuży i zjesz ziemię spod krzaka”. Inna opisuje maczanie słonych paluszków w kleju i zmuszanie jej dziecka do zjedzenia tego. Jedno i drugie w kolejnym komentarzu słusznie zostaje uznane za obrzydliwe, złe i przygnębiające. Na tle takich opisów zdarzeń moja sugestia, wynikająca z treści hasła, żeby nie ingerować niepotrzebnie w to, co dzieje się między dziećmi, może wydawać się słaba. Ale muszę stanąć w jej obronie, bowiem nie ma sensownej alternatywy. Nie wiem, czy świat stał się tak bardzo niebezpieczny, czy tylko rozsypało się nasze poczucie bezpieczeństwa, w czym pomaga nieustająca lawina informacji medialnych, złych, bardzo złych i tragicznych, ale za to przyciągających uwagę. Tylko w sprawach dotyczących młodzieży i tylko z ostatniego czasu: nastolatek zasztyletował w szkole innego nastolatka, szóstoklasista popełnił samobójstwo, bo nauczycielka techniki postawiła mu piątkę a nie szóstkę, brat zabił brata w kłótni o dostęp do komputera czy też konsoli do gier… To działa na rodzicielską wyobraźnię, nauczycielską zresztą też. Czy my-dorośli jesteśmy w stanie funkcjonować tak jak kiedyś, a jednocześnie zapobiec tego typu wydarzeniom?! Czy nauczyciel będzie musiał już zawsze brać pod uwagę, że jego fałszywy ruch przy wystawieniu stopnia może doprowadzić do tragedii? Czy rodzic, pozostawiając w domu dwójkę swoich dzieci, będzie już zawsze zastanawiać się, czy kłótnia pomiędzy nimi nie doprowadzi do tragedii? Odpowiedź nie może być pozytywna, bo tak funkcjonować się nie da. Nie ma takich zabezpieczeń organizacyjnych ani prawnych, może poza umieszczeniem dzieci w izolatkach i kaftanach bezpieczeństwa na dodatek, które pozwoliłyby zapobiec nieoczekiwanym efektom rozmaitych zaburzeń, szerzących się w młodym pokoleniu. Musimy przydawać rzeczom dotyczącym dzieci właściwą miarę, żeby nie uczynić z nich kalek psychicznych, a samemu nie zwariować. Faktem jest, że relacje między dziećmi w ostatnich latach zbrutalizowały się. Między dorosłymi zresztą też, od poziomu polityków aspirujących do rządzenia państwem, po wczasowiczów ukrytych za parawanami na plaży w Łebie. Dzieci nie żyją w próżni i chłoną atmosferę, którą tworzy całe społeczeństwo. Jednocześnie te same dzieci są dzisiaj, jak nigdy, postawione na piedestale. Nie miejsce to na rozważanie dlaczego, ale tak właśnie jest. Projekt „dziecko” ma być udany, dziecko zadbane i szczęśliwe. Niestety, szczęście utożsamiane jest z brakiem przeciwności losu, a nie z ich pokonywaniem. Z natychmiastowym spełnianiem marzeń, a nie staraniem o ich spełnienie. A za tym idzie brak gotowości na porażki i brak odporności w ich obliczu. Takich obrzydliwych, złych i przygnębiających sytuacji, jakich przykłady wymieniłem powyżej za komentatorkami z FB, w swojej karierze pedagogicznej widziałem setki. Ostatnio jest ich więcej, niż kiedyś, uczniowie przeżywają je mocniej, więc częściej, niż kiedyś proszę o interwencję psychologa. Ale nadal, podobnie jak kiedyś oczekuję najpierw od rodziców, aby zanim zaczniemy „coś z tym robić”, spojrzeli na sytuację przez dwa filtry. Pierwszy – autorefleksyjny – „Co takiego jest mojemu dziecku, że inne mu dokuczają?!”. Bo jednak nawet dzisiaj naturalnym stanem pomiędzy dziećmi jest wspólna zabawa. Drugi filtr nazwałbym zdroworozsądkowym. - Jeśli będą się z tobą bawić, pod warunkiem, że zrobisz coś głupiego, to się z nimi nie baw! Poszukaj innych koleżanek i kolegów (jeśli dziecko ich nie może znaleźć, tym bardziej patrz filtr pierwszy). Oczywiście zdaję sobie sprawę, że często sytuacja staje się tak zaogniona, że dziecko sobie autentycznie nie radzi. Więc w sytuacjach kryzysowych pomoc pedagoga, czy psychologa jest potrzebna, jak nigdy wcześniej. Ale nie oczekujmy, że będzie tak w każdej sytuacji, bo zwariujemy, a dzieci wraz z nami. Puenty dla tych refleksji dostarczyło mi dzisiaj samo życie. Tak się bowiem złożyło, że wjeżdżałem kolejką gondolową na Jaworzynę Krynicką, a w wagoniku oprócz mnie podróżowało kilkumiesięczne dziecko w wózku, wraz z rodzicami. Wjazd trwa kilkanaście minut, więc zdążyliśmy sobie trochę pogadać o tym i o owym. W pewnej chwili wagonik wyjechał spomiędzy drzew i na twarz dziecka, które spokojnie leżało w wózku i obserwowało świat, padły ostre promienie słońca. Czujny tata natychmiast ustawił swoją dłoń tak, by zacienić oczy malucha. Ośmielony miłą rozmową, postanowiłem zaryzykować i zapytałem, czy mogę podzielić się pewną myślą, która dla rodziców może okazać się ciekawa. Po uzyskaniu zgody poprosiłem ojca dziecka, żeby cofnął rękę i popatrzył, co się stanie. A stało się to, co (było dla mnie) oczywiste – dziecko przymknęło oczy. Bez żadnego grymasu dyskomfortu! Ręka wróciła na miejsce, dziecko oczy otworzyło, powtórnie została zabrana – zamknęło. Zapytałem – dlaczego osłania Pan oczy dziecka? Przecież ono właśnie uczy się, jak radzić sobie z otoczeniem. Odbywa lekcję (jedną z setek lub tysięcy), do czego służą różne części ciała, w tym wypadku powieki. Nie należy mu tego doświadczenia odbierać! Owszem, gdyby zaczęło płakać lub wiercić się, może interwencja byłaby usprawiedliwiona. Ale jeśli nic się nie dzieje, trzeba pozwolić dziecku przeżywać także chwile dyskomfortu. Przejechaliśmy kolejne kilkaset metrów - maluch z zamkniętymi oczami - aż wreszcie młody tata nie wytrzymał psychicznie. Podniósł budę wózka, żeby twarz dziecka była w cieniu. Ale wysiadając z wagonika podziękował. Drodzy Rodzice! Jeszcze zanim dziecko pójdzie do szkoły, możecie zwiększyć jego odporność na przeciwności losu. Po prostu nie spełniajcie jego potrzeb z wyprzedzeniem. Dajcie szansę przeżycia dyskomfortu. Uczcie, że nie wszystko otrzymuje się tu i teraz. To nie są wydumane rady – naprawdę widać, jak bardzo dzisiejszym dzieciom brakuje dzielności, unicestwianej przez nadmiar opieki w dzieciństwie. Krótko mówiąc, pozwólcie swoim dzieciom "mrużyć oczy"! I "nie podnoście budy od wózka", jeśli dziecko nie da wyraźnego sygnału, że tego potrzebuje. -------------------------------------------------------------------------- Postscriptum (fragment artykułu z numeru 1/2014 kwartalnika „Wokół szkoły”): Trudno oprzeć się wrażeniu, że wielu rodziców nie radzi sobie ze światem, który został pozbawiony jakiejkolwiek naturalności. Nie chodzi wyłącznie o przekształcenie środowiska przyrodniczego, ale także społecznego, które powoduje, że wychowanie młodego pokolenia straciło swój tradycyjny kontekst kulturowy, a stało się zadaniem heroicznym, wymagającym wymyślania wszystkiego od nowa. Zazwyczaj pod dyktando legionu Wujków Dobra Rada, którzy tylko czyhają, by sprzedać nieszczęsnym rodzicom jakiś towar lub pomysł (który zresztą jest dzisiaj również towarem). A jeśli nawet materiał prasowy zdaje się pełnić wyłącznie funkcję informacyjną, to i tak nie poprawia samopoczucia czytelników. Oto w numerze 22/2014 „Newsweeka” znalazł się artykuł Doroty Romanowskiej o przyciągającym uwagę tytule „Pochwała brudu”, w którym czytamy: „Dr David P. Strachan, epidemiolog z londyńskiego ST. George’s Hospital Medical School (…) w prestiżowym czasopiśmie medycznym „British Medical Journal” sformułował (…) tzw. „hipotezę higieniczną”. Zakłada ona, że od pierwszych chwil życia potrzebujemy mikrobów. Kontakt z nimi jest niezbędny, by układ odpornościowy nauczył się chronić nasz organizm przed zagrożeniem. – Bakterie, grzyby i inne drobnoustroje, które uważamy za złe, są częścią środowiska. Jedynie żyjąc z nimi, mamy szansę rozwijać się prawidłowo – mówi Michael Zasloff, immunolog z Georgetown University Medical Center. Organizm wystawiony od wczesnego dzieciństwa na działanie różnych mikrobów uczy się, które są dobre, a które złe. Z tej wiedzy korzysta potem przez całe życie.” W konkluzji dowiadujemy się, że eliminowanie z otoczenia dziecka naturalnych czynników chorobotwórczych wydaje się być przyczyną różnych rodzajów alergii i innych chorób związanych z wadliwym działaniem układu odpornościowego. A więc nie tylko wycinanie lasów tropikalnych, zanieczyszczenie wód i skażenie gleby, ale także… nadmiar czystości jest niebezpiecznym przejawem przekształcenia środowiska przyrodniczego. A teraz – to już moja własna inicjatywa – spróbujmy powyższy fragment artykułu przerobić, stawiając inną hipotezę, którą nazwę „opiekuńczą”: „Zakłada ona, że od pierwszych chwil życia potrzebujemy pewnej dawki dyskomfortu. Kontakt z nim jest niezbędny, by układ nerwowy nauczył się prawidłowo reagować na stres, pobudzając organizm do działania. Poczucie braku, frustracja, które uważamy dzisiaj za złe, i przed którymi ze wszystkich sił staramy się chronić dzieci, są częścią naturalnego środowiska społecznego. Jedynie żyjąc z nimi, mamy szansę rozwijać się prawidłowo – mówi Jarosław Pytlak, pedagog z Warszawy. Człowiek wystawiony od wczesnego dzieciństwa, w bezpiecznym skądinąd środowisku rodzinnym, na działanie różnych czynników stresogennych uczy się na nie reagować w sposób akceptowalny społecznie. Z tej wiedzy korzysta potem przez całe życie.” Nie potrafię przytoczyć wyników badań naukowych na poparcie „hipotezy opiekuńczej”, jednak znajduje ona pełne potwierdzenie w moim doświadczeniu. Wychowujemy pokolenie dzieci „przezaopiekowanych”, które z tego powodu prezentują brak szacunku dla innych ludzi, bo wszyscy są na ich usługi, nie są przedsiębiorcze, bo wszystko w ich życiu jest wyreżyserowane i nastawione na osiągnięcie z góry założonego efektu, i nie mają poczucia odpowiedzialności, bo wszystko, co ich dotyczy jest narzucone i kontrolowane przez dorosłych. W ten właśnie sposób przejawia się zgubny wpływ przekształcenia naturalnego środowiska społecznego, co już można dostrzec w młodym pokoleniu, a będzie – obym był złym prorokiem – tylko gorzej już za kilka lat. -------------------------------------------------------------------------- I jest, proszę Szanownych Czytelników! (JP-2020) dziecku pełne bezpieczeństwo. Osoba, która może przejąć pełną odpowiedzialność prawną za bezpieczeństwo dziecka musi mieć 18 lat, w innych przypadkach odpowiedzialność prawną ponoszą rodzice. I. Odbieranie dziecka ze świetlicy 1.Rodzice są zobowiązani odbierać dzieci w godzinach pracy świetlicy, które na początku Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2017-08-11 22:36:31 Ostatnio edytowany przez Loto (2017-08-11 22:44:26) Loto Zbanowany Banita Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-08-11 Posty: 163 Temat: Dziecko ktore dokucza innym dzieciom w szkole, skad to sie bierze? Z moich obserwacji wynika ze dzieci ktore dokuczaja, czasami nawet terroryzuja/gnebia, ponizaja, wysmiewaja innych swoich kolegow/kolezanki z klasy/ze szkoly tych bardziej spokojnych i niby skad to sie bierze ? Z obserwacji wynika ze to wina rodzicow, dziecko obserwuje jak ojciec reaguje na rozne rzeczy wysmiewa innych, obraza kobiety/ludzi, niezbyt ma wielki szacunek do jego matki, i takie dziecko bierze przyklad i wyzywa sie na innych dzieciach w szkole,poniza/dokucza, wysmiewa inne slabsze to wlasnie takiej sytuacji winny jest taki "OJCIEC BURAK", rodzic toksyczny...Dzieci gnebione ponizane przez kolege z klasy/ze szkoly bardzo cierpia,i taka rana czesto zostaje na cale zycie, i ma wplyw na dalsze zycie takiego czlowieka, po takim szkolnym gnebieniu... a jest to bezkarne i niewiele sie robi w tej kwestii...Jakie sa Wasze obserwacje tego przypadku ? ZGAS podly usmiech LUDZI zlych. 2 Odpowiedź przez strzała 2017-08-11 23:54:51 Ostatnio edytowany przez strzała (2017-08-11 23:55:15) strzała 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-08-01 Posty: 4,600 Odp: Dziecko ktore dokucza innym dzieciom w szkole, skad to sie bierze? Dziecko które dokucza innym dzieciom samo najpewniej ma nie musi być tak, że tylko obserwuje najbliższych być tak, że to własnie ono jest poniżane, bite, czy to niekoniecznie przez ojca, matka może niczym się nie różnić, albo być jeszcze spróbować dotrzeć do takiego dziecka, umawiając na jakieś wspólne zabawy z naszą że dzieci wtedy bardziej się poznają, czy agresja nie bierze się znikąd u dziecka. Są dwie drogi, aby przeżyć życie. Jedna to żyć tak, jakby nic nie było cudem. Druga to żyć tak, jakby cudem było wszystko... 3 Odpowiedź przez santapietruszka 2017-08-12 00:05:24 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2017-08-12 00:05:36) santapietruszka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-06-14 Posty: 12,977 Odp: Dziecko ktore dokucza innym dzieciom w szkole, skad to sie bierze? Loto napisał/a:Z moich obserwacji wynika ze dzieci ktore dokuczaja, czasami nawet terroryzuja/gnebia, ponizaja, wysmiewaja innych swoich kolegow/kolezanki z klasy/ze szkoly tych bardziej spokojnych i niby skad to sie bierze ? Z obserwacji wynika ze to wina rodzicow, dziecko obserwuje jak ojciec reaguje na rozne rzeczy wysmiewa innych, obraza kobiety/ludzi, niezbyt ma wielki szacunek do jego matki, i takie dziecko bierze przyklad i wyzywa sie na innych dzieciach w szkole,poniza/dokucza, wysmiewa inne slabsze to wlasnie takiej sytuacji winny jest taki "OJCIEC BURAK", rodzic toksyczny...Dzieci gnebione ponizane przez kolege z klasy/ze szkoly bardzo cierpia,i taka rana czesto zostaje na cale zycie, i ma wplyw na dalsze zycie takiego czlowieka, po takim szkolnym gnebieniu... a jest to bezkarne i niewiele sie robi w tej kwestii...Jakie sa Wasze obserwacje tego przypadku ?Dlaczego wpadasz na kobiece forum i ni stąd, ni zowąd pytasz o dzieci? O pisanie dla niech bajek i o to, czego potrzebują dzieci nieszczęśliwe? Pomijając właściwości zdrowotne pietruszki, można stwierdzić, że jest ona po prostu smaczna. 4 Odpowiedź przez gojka102 2017-08-12 11:17:00 Ostatnio edytowany przez gojka102 (2017-08-12 11:18:13) gojka102 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-28 Posty: 8,605 Wiek: 30+(dokładnie nie pamiętam:)) Odp: Dziecko ktore dokucza innym dzieciom w szkole, skad to sie bierze? Loto napisał/a:Z moich obserwacji wynika ze dzieci ktore dokuczaja, czasami nawet terroryzuja/gnebia, ponizaja, wysmiewaja innych swoich kolegow/kolezanki z klasy/ze szkoly tych bardziej spokojnych i niby skad to sie bierze ? Z obserwacji wynika ze to wina rodzicow, dziecko obserwuje jak ojciec reaguje na rozne rzeczy wysmiewa innych, obraza kobiety/ludzi, niezbyt ma wielki szacunek do jego matki, i takie dziecko bierze przyklad i wyzywa sie na innych dzieciach w szkole,poniza/dokucza, wysmiewa inne slabsze to wlasnie takiej sytuacji winny jest taki "OJCIEC BURAK", rodzic toksyczny...Dzieci gnebione ponizane przez kolege z klasy/ze szkoly bardzo cierpia,i taka rana czesto zostaje na cale zycie, i ma wplyw na dalsze zycie takiego czlowieka, po takim szkolnym gnebieniu... a jest to bezkarne i niewiele sie robi w tej kwestii...Jakie sa Wasze obserwacje tego przypadku ?Moje obserwację są takie,że piszesz niczym niepoparte to wylęgarnia różnych patologii-dlatego bardzo istotna jest reakcja nauczycieli,ustalenie zasad,spisanie ich i widzą,że w walce o przywódctwo w grupie na czele są te dzieciaki,które portafią wyśmiać,wyszydzić słabszego,nie potrafiącego się "cwaniak" jest gwiazdą-inni się śmieją razem nim-no bo przecież kto się nie śmieje ma świadomość,że z nim za chwilę "cwaniak" postąpi tak prawa dziecko,które "się wyżywa" mogło samo doświadczyć lub doświadczać poniżenia w jakiejś innej grupie równieśniczej-np na podwórku,na obozie i dlatego samo próbuje temu zapobiec od razu,na dzień dobry wchodząc w jakąś grupe i wyszukując sobie "ofiary".Znałam dzieciaki,które poniżały innych i znałam też ich byli patologią ani "burakami"-widziałam jak zachowują się prywatnie i w ich związkach nikt nikogo nie poniżał a sami rodzice nie mieli pojęcia,że ich dzieci tak właśnie zachowują się w grupie. Tylko czasem wśród mroku,straszy i krąży wokół zamyślony marabut, w lepkich błotach błądzący ptakLecz dzień lęki wymiecie,wiec spokojnie możecie drzwiami trzasnąć i zasnąć gdy "dobranoc" powiemy wam 5 Odpowiedź przez Loto 2017-08-13 02:06:01 Loto Zbanowany Banita Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-08-11 Posty: 163 Odp: Dziecko ktore dokucza innym dzieciom w szkole, skad to sie bierze? gojka102 napisał/a:Loto napisał/a:Z moich obserwacji wynika ze dzieci ktore dokuczaja, czasami nawet terroryzuja/gnebia, ponizaja, wysmiewaja innych swoich kolegow/kolezanki z klasy/ze szkoly tych bardziej spokojnych i niby skad to sie bierze ? Z obserwacji wynika ze to wina rodzicow, dziecko obserwuje jak ojciec reaguje na rozne rzeczy wysmiewa innych, obraza kobiety/ludzi, niezbyt ma wielki szacunek do jego matki, i takie dziecko bierze przyklad i wyzywa sie na innych dzieciach w szkole,poniza/dokucza, wysmiewa inne slabsze to wlasnie takiej sytuacji winny jest taki "OJCIEC BURAK", rodzic toksyczny...Dzieci gnebione ponizane przez kolege z klasy/ze szkoly bardzo cierpia,i taka rana czesto zostaje na cale zycie, i ma wplyw na dalsze zycie takiego czlowieka, po takim szkolnym gnebieniu... a jest to bezkarne i niewiele sie robi w tej kwestii...Jakie sa Wasze obserwacje tego przypadku ?Moje obserwację są takie,że piszesz niczym niepoparte to wylęgarnia różnych patologii-dlatego bardzo istotna jest reakcja nauczycieli,ustalenie zasad,spisanie ich i widzą,że w walce o przywódctwo w grupie na czele są te dzieciaki,które portafią wyśmiać,wyszydzić słabszego,nie potrafiącego się "cwaniak" jest gwiazdą-inni się śmieją razem nim-no bo przecież kto się nie śmieje ma świadomość,że z nim za chwilę "cwaniak" postąpi tak prawa dziecko,które "się wyżywa" mogło samo doświadczyć lub doświadczać poniżenia w jakiejś innej grupie równieśniczej-np na podwórku,na obozie i dlatego samo próbuje temu zapobiec od razu,na dzień dobry wchodząc w jakąś grupe i wyszukując sobie "ofiary".Znałam dzieciaki,które poniżały innych i znałam też ich byli patologią ani "burakami"-widziałam jak zachowują się prywatnie i w ich związkach nikt nikogo nie poniżał a sami rodzice nie mieli pojęcia,że ich dzieci tak właśnie zachowują się w znalam pewna rodzine przy innych nie pokazywali jacy sa naprawde, ale gdy przypadkiem mysleli ze nie bylo nikogo w poblizu, to bylam w szoku , przy ludziach ludzie spokojni, a jak sa sami to zachowuja sie jak "buraki" ZGAS podly usmiech LUDZI zlych. 6 Odpowiedź przez Olinka 2017-08-13 02:46:29 Olinka Redaktor Naczelna Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-10-12 Posty: 45,376 Wiek: Ani dużo, ani mało, czyli w sam raz ;) Odp: Dziecko ktore dokucza innym dzieciom w szkole, skad to sie bierze? Loto napisał/a:Kiedys znalam pewna rodzine przy innych nie pokazywali jacy sa naprawde, ale gdy przypadkiem mysleli ze nie bylo nikogo w poblizu, to bylam w szoku , przy ludziach ludzie spokojni, a jak sa sami to zachowuja sie jak "buraki"I przykład tej jednej rodziny posłużył Ci do wyciągnięcia tak daleko idących wniosków? "Nie czyń samego siebie przedmiotem kompromisu, bo jesteś wszystkim, co masz." (Janis Joplin)[olinkowy status to już historia, z niezależnych ode mnie przyczyn technicznych właściwy zobaczysz dopiero w moim profilu ] 7 Odpowiedź przez Loto 2017-08-13 22:46:43 Ostatnio edytowany przez Loto (2017-08-13 23:01:01) Loto Zbanowany Banita Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-08-11 Posty: 163 Odp: Dziecko ktore dokucza innym dzieciom w szkole, skad to sie bierze? Olinka napisał/a:Loto napisał/a:Kiedys znalam pewna rodzine przy innych nie pokazywali jacy sa naprawde, ale gdy przypadkiem mysleli ze nie bylo nikogo w poblizu, to bylam w szoku , przy ludziach ludzie spokojni, a jak sa sami to zachowuja sie jak "buraki"I przykład tej jednej rodziny posłużył Ci do wyciągnięcia tak daleko idących wniosków?Nie, ale to jeden z czestych przyczyn dlaczego pewne dziecko wyzywa sie, wysmiewa dokucza innemu koledze/kolezance w klasie / w szkole i niszczy(psychicznie) ta niewinna w szkole, sadze ze to troche zamiatany pod dywan problem, i nikt zbytnio nic z tym nie robi, delikatnie mowiac olewa sie to ze jeden uczen niszczy upokaza, wysmiewa drugiego ucznia... Widzac to i zbytnio nie reagujac ? ...Posluchaj sobie wyznac po latch dziewczyny ktora byla gnebiona, wysmiewana w swojej - ZGAS podly usmiech LUDZI zlych. 8 Odpowiedź przez Olinka 2017-08-13 23:32:45 Olinka Redaktor Naczelna Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-10-12 Posty: 45,376 Wiek: Ani dużo, ani mało, czyli w sam raz ;) Odp: Dziecko ktore dokucza innym dzieciom w szkole, skad to sie bierze? Może wiesz więcej o tej dziewczynie, ale ja obejrzałam ten jeden filmik, bo na drugi tylko pobieżnie rzuciłam okiem, i dla mnie to nie wygląda jak wyznanie, a wyjaśnianie, a raczej próba wyjaśnienia, innym młodym ludziom kolejnego zagadnienia. "Nie czyń samego siebie przedmiotem kompromisu, bo jesteś wszystkim, co masz." (Janis Joplin)[olinkowy status to już historia, z niezależnych ode mnie przyczyn technicznych właściwy zobaczysz dopiero w moim profilu ] 9 Odpowiedź przez gojka102 2017-08-14 19:36:25 gojka102 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-28 Posty: 8,605 Wiek: 30+(dokładnie nie pamiętam:)) Odp: Dziecko ktore dokucza innym dzieciom w szkole, skad to sie bierze? Loto napisał/a:Kiedys znalam pewna rodzine przy innych nie pokazywali jacy sa naprawde, ale gdy przypadkiem mysleli ze nie bylo nikogo w poblizu, to bylam w szoku , przy ludziach ludzie spokojni, a jak sa sami to zachowuja sie jak "buraki"No,tak-z pewnością tak mają wszyscy ci,których dzieci wyśmiewają innych Loto napisał/a:Nie, ale to jeden z czestych przyczyn dlaczego pewne dziecko wyzywa sie, wysmiewa dokucza innemu koledze/kolezance w klasie / w szkolei niszczy(psychicznie) ta niewinna w szkole, sadze ze to troche zamiatany pod dywan problem, i nikt zbytnio nic z tym nie robi, delikatnie mowiac olewa sie to ze jeden uczen niszczy upokaza, wysmiewa drugiego ucznia... Widzac to i zbytnio nie reagujac ? ...Posluchaj sobie wyznac po latch dziewczyny ktora byla gnebiona, wysmiewana w swojej - skąd wiesz,że to jedna w częstych przyczyn? Masz jakieś dane w tej kwestii? Może je przedstawić? Pracuję od kilkunastu lat w szkole i żadna szkoła,w której pracowałam nie pozwoliłaby sobie na zamiatanie problemu rodzic widzi co się dzieje-idzie na rozmowę z to nie pomaga-do zawsze ma możliwość zmienienia dziecku szkoły. Tylko czasem wśród mroku,straszy i krąży wokół zamyślony marabut, w lepkich błotach błądzący ptakLecz dzień lęki wymiecie,wiec spokojnie możecie drzwiami trzasnąć i zasnąć gdy "dobranoc" powiemy wam 10 Odpowiedź przez Loto 2017-08-16 03:37:17 Ostatnio edytowany przez Loto (2017-08-16 03:39:08) Loto Zbanowany Banita Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-08-11 Posty: 163 Odp: Dziecko ktore dokucza innym dzieciom w szkole, skad to sie bierze? gojka102 napisał/a:Loto napisał/a:Kiedys znalam pewna rodzine przy innych nie pokazywali jacy sa naprawde, ale gdy przypadkiem mysleli ze nie bylo nikogo w poblizu, to bylam w szoku , przy ludziach ludzie spokojni, a jak sa sami to zachowuja sie jak "buraki"No,tak-z pewnością tak mają wszyscy ci,których dzieci wyśmiewają innych Loto napisał/a:Nie, ale to jeden z czestych przyczyn dlaczego pewne dziecko wyzywa sie, wysmiewa dokucza innemu koledze/kolezance w klasie / w szkolei niszczy(psychicznie) ta niewinna w szkole, sadze ze to troche zamiatany pod dywan problem, i nikt zbytnio nic z tym nie robi, delikatnie mowiac olewa sie to ze jeden uczen niszczy upokaza, wysmiewa drugiego ucznia... Widzac to i zbytnio nie reagujac ? ...Posluchaj sobie wyznac po latch dziewczyny ktora byla gnebiona, wysmiewana w swojej - skąd wiesz,że to jedna w częstych przyczyn? Masz jakieś dane w tej kwestii? Może je przedstawić? Pracuję od kilkunastu lat w szkole i żadna szkoła,w której pracowałam nie pozwoliłaby sobie na zamiatanie problemu rodzic widzi co się dzieje-idzie na rozmowę z to nie pomaga-do zawsze ma możliwość zmienienia dziecku Ty nie wiesz ze nie kazde dziecko przyznaje sie rodzicom ze w szkole/w klasie mu dokuczaja?Czesto wstydza sie przyznac rodzicom... czesto nauczyciele sa swiadkami tego terroru ucznia, i nie reaguja. ZGAS podly usmiech LUDZI zlych. 11 Odpowiedź przez gojka102 2017-08-16 08:21:43 gojka102 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-28 Posty: 8,605 Wiek: 30+(dokładnie nie pamiętam:)) Odp: Dziecko ktore dokucza innym dzieciom w szkole, skad to sie bierze? Loto napisał/a:gojka102 napisał/a:Loto napisał/a:Kiedys znalam pewna rodzine przy innych nie pokazywali jacy sa naprawde, ale gdy przypadkiem mysleli ze nie bylo nikogo w poblizu, to bylam w szoku , przy ludziach ludzie spokojni, a jak sa sami to zachowuja sie jak "buraki"No,tak-z pewnością tak mają wszyscy ci,których dzieci wyśmiewają innych Loto napisał/a:Nie, ale to jeden z czestych przyczyn dlaczego pewne dziecko wyzywa sie, wysmiewa dokucza innemu koledze/kolezance w klasie / w szkolei niszczy(psychicznie) ta niewinna w szkole, sadze ze to troche zamiatany pod dywan problem, i nikt zbytnio nic z tym nie robi, delikatnie mowiac olewa sie to ze jeden uczen niszczy upokaza, wysmiewa drugiego ucznia... Widzac to i zbytnio nie reagujac ? ...Posluchaj sobie wyznac po latch dziewczyny ktora byla gnebiona, wysmiewana w swojej - skąd wiesz,że to jedna w częstych przyczyn? Masz jakieś dane w tej kwestii? Może je przedstawić? Pracuję od kilkunastu lat w szkole i żadna szkoła,w której pracowałam nie pozwoliłaby sobie na zamiatanie problemu rodzic widzi co się dzieje-idzie na rozmowę z to nie pomaga-do zawsze ma możliwość zmienienia dziecku Ty nie wiesz ze nie kazde dziecko przyznaje sie rodzicom ze w szkole/w klasie mu dokuczaja?Czesto wstydza sie przyznac rodzicom... czesto nauczyciele sa swiadkami tego terroru ucznia, i nie sorry ale w szkołach,w których pracowałam żaden nauczyciel nie pozwoliłby sobie na niezauważenie takiej mnie nawet jak jeden uczeń zwróci się niezbyt uprzejmie do drugiego to jak to słyszy nauczyciel- zaraz wkracza do wychowankowie zawsze mi takie problemy jak ich bezpośrednio nie dotyczyły. Tylko czasem wśród mroku,straszy i krąży wokół zamyślony marabut, w lepkich błotach błądzący ptakLecz dzień lęki wymiecie,wiec spokojnie możecie drzwiami trzasnąć i zasnąć gdy "dobranoc" powiemy wam 12 Odpowiedź przez lilly25 2017-08-16 11:05:30 Ostatnio edytowany przez lilly25 (2017-08-16 11:21:30) lilly25 Zbanowany Odp: Dziecko ktore dokucza innym dzieciom w szkole, skad to sie bierze? Loto napisał/a:Jakie sa Wasze obserwacje tego przypadku ?W mojej szkole dość sporo się takich różnych rzeczy działo, i zazwyczaj nikt (w domyśle: z nauczycieli) tego nie widział. Trudno mieć z resztą do nich pretensje - człowiek przecież nie ma oczu naokoło głowy, a nasza szkoła była zbudowana w ten sposób że w wielu jej miejscach uczniowie mogli wyprawiać żywnie co im się podoba. Nie ukrywam że byłam w podstawówce/gimnazjum tzw. ofiarą, a idąc do szkoły średniej kierowałam się głównie tym żeby klasa była żeńska mając nadzieję że wśród kobiet odpocznę, ale sytuacja znowu się powtórzyła, z tym że było dużo, dużo łagodniej (dziewczęta są jednak na ogół subtelniejsze).Minęło sporo lat od czasów gimnazjum, jestem już dorosłą kobietą, a do dziś odczuwam lekki lęk gdy mijam nastoletnich chłopaków, zwłaszcza że wyglądam dużo młodziej i oni biorąc mnie za swoją rówieśniczkę mogliby faktycznie jakoś zaatakować, dlatego widząc naprzeciw grupkę osobników płci męskiej w wieku nastoletnim zmierzającą w moim kierunku częstokroć przechodzę na drugą stronę ulicy gdy to tylko możliwe. Gdy chłopak idzie ze swoją dziewczyną, albo sam to lęku nie odczuwam (bo mężczyźni przy swoich kobietach inaczej się zachowują).Dlaczego uczniowie dręczą innych uczniów? - powodów jest wiele, ale do takich najczęstszych zaliczyłabym:- chęć popisania się wśród kolegów (dotyczy to zwłaszcza chłopców, dlatego napisałam: kolegów, a nie koleżanek); zazwyczaj gdy zostanie się z takim dręczącym sam na sam, to kompletnie inaczej się zachowuje,- nieświadomość ciężaru swoich ciosów/myślenie że 'to przecież nic takiego',- odreagowywanie krzywd z domu/podwórka,- złe skłonności (np. sadystyczne/psychopatyczne). 13 Odpowiedź przez Xaron 2017-08-18 19:09:49 Xaron Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-07-12 Posty: 46 Odp: Dziecko ktore dokucza innym dzieciom w szkole, skad to sie bierze? Z moich obserwacji i doświadczenia wynika, ze jest to w dużej mierze cecha/kwestia charakteru. Bo w późniejszym wieku 16-18 lat wcale nie jest lepiej i dalej tacy szkolni oprawcy robią to samo. Ten problem nie dotyczy tylko że część z nich jest takimi całe życie tylko potem w życiu dorosłym nie ma już tylu możliwości dokuczania i gnębienia innych, ale niektórym i tak sie udaje dalej to robić (różne przypadki mobbingu w pracy ze gdzie współpracownicy gnębią innego, albo gnębienie na linii szef - pracownik).Jeśli Twoje dziecko gnębi innych w szkole to najprawdopodobniej jest po prostu gnojkiem, taki ma charakter. Jeśli chodzi o jakieś problemy w rodzinie typu ojciec pije i się znęca etc to dzieci z takich rodzin równie często są ofiarami co oprawcami, a z czegoś musi to wynikać, że jeden mając takiego ojca w szkole też jest ofiarą lub jest normalny, a inny będzie dręczył pozostałe dzieci. Dlatego jest to cecha charakteru, osobowości, trudna sytuacja w rodzinie jest najwyżej dodatkowym bodźcem który popycha dziecko do tego czy tamtego, ale nie jest temu winna w 100%. Zresztą wielu oprawców jest z dobrych i czasem nawet zamożnych rodzin, a i tak są oprawcami. 14 Odpowiedź przez Koczek 2017-08-20 18:29:21 Koczek Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-04-28 Posty: 596 Odp: Dziecko ktore dokucza innym dzieciom w szkole, skad to sie bierze?Podobno 1-2% ludzi ma osobowość psychopatyczną. Do tego dodać różnych narcyzów i inne tego typu zaburzenia związane z upośledzeniem empatii, to wyjdzie pewnie z 5% dosyć ciężkiej patologii. A szkoła niestety sprzyja wielu szkołach jest taki problem, że nauczyciele po prostu nie reagują. Widząc np. zapłakane dziecko, nie zapytają co mu jest, zakładając być może, że to ot takie tylko dziecinne fochy, czy nastoletnie "problemy" (specjalnie w cudzysłowie piszę "problemy", w sensie np. pryszcz pannie wyskoczył, to płacze). Lub zwyczajnie ich to nie obchodzi. Nie ma zainteresowania wielu nauczycieli dla problemów wychowanków, bo i prawda, że nie ma wielu nauczycieli z powołania. Nie angażują się więc oni w życie klasy, często nie pamiętają nawet imion dzieci, mają podejście olewcze do nich itp. Idą do pracy tylko wyłożyć materiał, czyli sprawują wyłącznie funkcję edukacyjną, bez uwzględnienia funkcji wychowawczej. Lub zwykle pewnie ta funkcja wychowawcza jakaś tam istnieje (bo sytuacji czarne-białe jest w życiu mało), ale znacznie okrojona. Oczywiście, nie zawsze można winić nauczycieli, nawet jeśli olewają problemy dzieci, bo czasem to system szkolny im narzuca takie zachowania. Np. szkoła ma być piękna w statystykach, więc wszelkie problemy są zamiatane pod dywan. Jak taki nauczyciel chce iśc pod prąd, to bywa, że jego ideały są gaszone przez resztę grona pedagogicznego. Więc czasem to już system zepsuty od góry, niekoniecznie brak zaangażowania wypływa zawsze z samej osobowości nauczyciela. A ogółem to pewnie w każdej szkole jest trochę inaczej. Są szkoły lepsze pod tym względem, z dobrą kadrą, jasnymi i dobrymi regułami, które są egzekwowane, a są i szkoły, gdzie taki gówniarz może robić niemal co mu się żywnie zamarzy, a i tak nie zostanie wyrzucony, czy jakoś inaczej ukarany. Podobnie nauczyciele, są bardzo różni, jedni niestety mają w nosie los dzieci, a inni są wspaniałymi nie tylko nauczycielami, ale i pedagogami. Dlatego też nie chcę uogólniać za bardzo. Fakt jest jednak taki, że ktoś pozwala na pewne zachowania w szkole. Czy to z niewiedzy o tym, co się dzieje, czy celowo nie chcą się nauczyciele mieszać z różnych względów. Poza tym powinno się chyba więcej mówić o tym problemie. Nawet jakaś kampania społeczna może...? Byłoby dobre uświadomić ludziom, bo nie każdy przeciez w ogóle wie o takim problemie. Nie mając wiedzy, jak pewne sprawy wygladają, łatwo jest zwyczajnie przeoczyć symptomy takiego mobbingu w szkole. Bo też niektórym się tak naiwnie wydaje, że to jest łatwe do zauważenia. A dzieciaki nie są takie głupie, nie będą jawnie robić złych rzeczy na oczach nauczyciela. Ale już na przerwie, ledwo nauczyciel opuści salę, to mogą się dziać różne rzeczy. Więc pewnie wielu nauczycieli sobie żyje w fałszywym samozadowoleniu, że "o, w mojej szkole na pewno nie! w mojej klasie na pewno nie!" a nie zdają sobie sprawy, że różne takie delikatne oznaki, które oni bagatelizują, to są objawem czegoś dużo gorszego, niż to się im wydaje. No więc przydałaby się edukacja kadr nauczycielskich, jak i społeczeństwa ogółem, nt mobbingu. 15 Odpowiedź przez Benita72 2017-08-21 08:28:08 Benita72 Gość Netkobiet Odp: Dziecko ktore dokucza innym dzieciom w szkole, skad to sie bierze? W klasie mojej starszej corki był chłopczyk, z którym były spore problemy z agresja do rowiesnikow, już kiedyś o tym pisałam, - niestety, i wychowawczyni i dyrekcja byli ostatnimi, którzy starali się dostrzec problem, - dopóki rodzice się nie postawili, groząc zabraniem dzieci ze szkoly, była stosowana tzw "spychologia" i zamiatanie pod dywan. Wmawianie rodzicom, ze nic się nie dzieje, wynikają takie zachowania? - pewnie najczęściej z zaburzen, albo z wychowania czy wzorcow. Ale to nie zwalnia dyrekcji z obowiązku zapewnienia innym dzieciom bezpieczeństwa. Nauczyciele wola nie widzieć agresji, bo musieliby reagować, a to rzadko kiedy należy do przyjemnych "zadań". 16 Odpowiedź przez Loto 2017-08-23 22:14:06 Ostatnio edytowany przez Loto (2017-08-23 23:24:44) Loto Zbanowany Banita Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-08-11 Posty: 163 Odp: Dziecko ktore dokucza innym dzieciom w szkole, skad to sie bierze? Benita72 napisał/a:W klasie mojej starszej corki był chłopczyk, z którym były spore problemy z agresja do rowiesnikow, już kiedyś o tym pisałam, - niestety, i wychowawczyni i dyrekcja byli ostatnimi, którzy starali się dostrzec problem, - dopóki rodzice się nie postawili, groząc zabraniem dzieci ze szkoly, była stosowana tzw "spychologia" i zamiatanie pod dywan. Wmawianie rodzicom, ze nic się nie dzieje, wynikają takie zachowania? - pewnie najczęściej z zaburzen, albo z wychowania czy wzorcow. Ale to nie zwalnia dyrekcji z obowiązku zapewnienia innym dzieciom bezpieczeństwa. Nauczyciele wola nie widzieć agresji, bo musieliby reagować, a to rzadko kiedy należy do przyjemnych "zadań".Zgadzam sie, czesto nauczyciele wiedza o co chodzi, ale udaja ze nie uczniowie rowniez widza jak ktorys z ich kolegow/kolezanek z klasy jest terroryzowany, ten uczen wstydzi sie przyznac rodzicom w domu ze w klasie mu/jej dokuczaja, na pewno placze po nocach gdy nikt nie widzi, ze jest sama/sam sobie pozostawiona ...Pozniej taka osoba moze bac sie chodzic do szkoly, codziennie w szkole wielki stres ze wzgledu na Mobbing, az taki uczen w pewnym momencie moze zaczac unikac zajec, ogolne zniechecenie do szkoly, przykrych doswiadczen ze szkoly nigdy nie wymaze z jak taka "Hiena" wyczuje czlowieka delikatnego, wrazliwego dobrego to tym bardziej uczepi sie bedzie dowalac takiej osobie, zeby ona czula sie gorzej, gorsza, i niewazne czy to w szkole, czy w pracy, czy tez w towarzystiwe "wsrod znajomych". ZGAS podly usmiech LUDZI zlych. 17 Odpowiedź przez Benita72 2017-08-24 12:57:09 Ostatnio edytowany przez Benita72 (2017-08-24 12:58:27) Benita72 Gość Netkobiet Odp: Dziecko ktore dokucza innym dzieciom w szkole, skad to sie bierze? To prawda, dzieci czesto wstydza sie powiedziec rodzicom, ze jest cos na rzeczy - nie wszyscy rodzice tez maja na tyle dobry kontakt z dzieckiem, by byc wyczulonym na to co probuje powiedziec (mowie na podstawie doswiadczen z wlasnego dziecinstwa). U nas corka mowila, ze jest w klasie agresor, ale byla w tej dobrej sytuacji, ze agresor byl jeden, a poszkodowanych- polowa klasy, - co nie zmienilo faktu, ze przez pewien czas nie chciala chodzic do szkoly ze strachu po prostu, tak jak i inne dzieci. Natomiast tragiczna sytuacją (i fatalną w skutkach) jest kiedy grupa mobbbinguje pojedynczą osobę, bo tak tez sie zdarza. I to sa b przykre sytuacje. Nikt nie reaguje, bo kazdy boi sie "wychylic". Bardzo mi szkoda takich dzieci, czy osob, - staram sie wtedy reagowac, choc nie jest to proste. Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Bazując na swojej szerokiej wiedzy oraz doświadczeniu pokazuje na co, powinniśmy zwrócić uwagę w procesie edukacji i rozwoju dzieci, aby nauka nie stała się dla nich drogą przez mękę. W 10 rozdziałach opisuje, jak wygląda nasz system edukacji oraz podrzuca pomysły, co mogłoby zostać w nim zmienione i w jaki sposób. 15 lutego 201728 grudnia 2017 akceptacja, brak tolerancji w szkole, dzieci dokuczają mojemu dziecku, dzieci niepełnosprawnych rodziców, dzieci śmieją się z mojego dziecka, dzieci wstydzą się niepełnosprawnych rodziców, dziecko, emocje, jestem niepełnosprawną mamą, ludzie mnie wyśmiewają, ludzie wytykają mnie palcami, mama, moje dziecko jest prześladowane w szkole, moje dziecko się mnie wstydzi, niepełnosprawna mama, niskorosłość, odmienny wygląd, problemy niskich ludzi, problemy w szkole, syn, tolerancjaMniej więcej od dwunastego roku życia zaczęłam przyciągać dziwne spojrzenia ludzi. Coś im we mnie nie pasowało. Wtedy jeszcze nie Czytaj dalej Byłam mamą gnębionego dziecka. Przeżyłam dni, gdy byłam wściekła z bezsilności, bo nikt nie reagował na to, że ktoś znęca się nad Czytaj dalej 4zRfkqt. 87 498 337 32 495 411 134 291 55

dzieci dokuczają mojemu dziecku w szkole