Prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym, jak kończy, nie jak zaczyna – ten prymitywny passus, który uwiecznił w polskiej polityce Leszek Miller, bywa jednak czasem zaskakująco trafny. Zapewne przyszedł on na myśl wielu osobom, gdy pojawiła się informacja, że oto Porozumienie decyduje się na alians z Agrounią Kołodziejczaka. Mimo że nie była to bezpośrednia decyzja samego
Były wiceprezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, Marek Koźmiński żałuje zatrudnienia Paulo Sousy. 50-letni działacz brał udział w przyłączaniu Portugalczyka do reprezentacji Polski. Swoje rozgoryczenie postawą selekcjonera wyjawił za pomocą mediów społecznościowych. Opuści kadrę? Według medialnych doniesień Paulo Sousa uzgodnił warunki kontraktu z Flamengo. Portugalczyk zamierza porzucić kadrę Biało-Czerwonych dla jednego z najlepszych klubów w Ameryce Południowej. Marek Koźmiński żałuje Takie zachowanie Paulo Sousy nie podoba się Markowi Koźmińskiemu. Były wiceprezes PZPN brał udział w zatrudnieniu Portugalczyka. Dziś żałuje tej decyzji, o czym poinformował na swoim Twitterze. Jak sam pisze: został zbajerowany przez „siwego bajeranta”. – Gdzieś widziałem tytuł: „Siwy bajerant”. Dosadny i trafny i niestety też mnie ten siwy bajerant zbajerował. Wstyd mój kolego. Mężczyznę poznaje się po tym jak kończy! – czytamy we wpisie Koźmińskiego. Gdzieś widziałem tytuł: „Siwy bajerant”. Dosadny i trafny i niestety też mnie ten siwy bajerant zbajerował. Wstyd mój kolego @paulomcdsousa. Mężczyznę poznaje się po tym jak kończy! 🇵🇱⚽️ — Marek Koźmiński (@kozminski_marek) December 26, 2021 Zobacz również: Tomaszewski skomentował zachowanie Sousy. „Zmieniam zdanie, gratuluję mu” Źródło: Twitter About Latest Posts
Jeśli by przyjąć za prawdziwe powiedzenie o tym, że mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale po tym, jak kończy, nie mielibyśmy dobrych informacji dla zeszłorocznych
Jeśli w Poznaniu można być niezadowolonym po roku, w którym Lech zdobył jakieś trofeum, to właśnie po takim 2016 roku. Kolejorz jak prawdziwy mężczyzna najwięcej pokazał pod sam jego koniec i oby miało to też przełożenie na wyniki (i grę!) już w wiosennych spotkaniach. Jana Urbana chybione strzały Po tym, jak jesienią jeszcze 2015 roku przy Bułgarskiej nastąpiło prawdziwe trzęsienie ziemi, a do klubu przybył trener Jan Urban, zima przełomu 2015/2016 minęła na budowaniu drużyny już pod okiem jaworzanina. O tym, co w Lechu działo się właśnie zimą, pisaliśmy zresztą w artykule o wszystko mówiącym tytule Przedwiośnie (02/2016), w którym dość szeroko opisaliśmy przygotowania ówczesnego jeszcze obrońcy tytułu do wiosennych zmagań. Lech mimo wielu perturbacji w rok 2016 wkraczał na szóstym miejscu w Ekstraklasie. Po zimowych wzmocnieniach miał jednak powalczyć o nie tylko Puchar Polski, ale też spróbować zgarnąć bilet do Europy poprzez Ekstraklasę. Na koniec sezonu zasadniczego Kolejorz... utrzymał jednak zaledwie szóstą pozycję. Sisi, Vladimir Volkov, Nicki Bille Nielsen oraz powrót z wypożyczenia Macieja Wilusza - zimowe wzmocnienia Lecha okazały się tak naprawdę wzmocnieniami. Dwóch pierwszych po pół roku szybko z Bułgarskiej pogoniono, w Duńczyku drzemie pewien potencjał, ale na razie więcej czasu spędza w gabinetach lekarskich niż na boisku, z kolei Wilusz... to po prostu Wilusz. Nie zapominajmy jeszcze o tych, którzy Lecha tamtej zimy opuścili. Oczywiście na pierwszy plan wysuwa tu się postać pewnego Fina o pociesznej twarzy, który z pewnością złamał wiele niebiesko-białych serc, podejmując decyzję o podpisaniu kontraktu z największym rywalem Kolejorza. I o ile wiosną kibice Lecha raczej mogli kolokwialnie cisnąć bekę z postawy, jaką prezentował Kasper Hämäläinen, to już jesienią spisuje się lepiej (no i strzelił gola Lechowi, ale na to jeszcze przyjdzie czas). Na wypożyczenia udali się z kolei Denis Thomalla (do Heidenheim, ostatecznie sprzedany tam latem), Muhamed Keita (do Strömsgodset) oraz Dariusz Formella (do Arki). Maciej Gostomski natomiast podpisał kontrakt ze słynnymi Rangersami (do Polski z podkulonym ogonem wrócił tego lata, gra w Koronie Kielce). O młodych nie wspominamy. Chociaż sparingi tak naprawdę rzadko kiedy dają jakąś wiedzę o zespole, to jednak znamienne, że zimą Lech na pięć rozegranych meczów towarzyskich wygrał tylko jeden (3:0 z Chrobrym Głogów) i to już po powrocie z zagranicznych zgrupowań. Od nadziei z Niecieczą, przez wybuchy w Warszawie, po pietruszkę z Ruchem Runda wiosenna w wykonaniu Lecha upłynęła pod znakiem degrengolady. Mizerna i średnia gra, w której oczywiście nie bywało miłych momentów, jak choćby pierwsze wiosenne spotkanie z (wtedy jeszcze) Termaliką aż 5:2 (całki obiecujący debiut Nielsena) czy awans do finału Pucharu Polski. Ten drugi sukces został jednak odniesiony po całkiem wyrównanym dwumeczu z I-ligowym Zagłębiem Sosnowiec (1:0 dla Lecha w Poznaniu i 1:1 na wyjeździe). Paradoksalnie jednak i tu jeden z transferów Lecha chociaż w pewnej części się spłacił (w pierwszym spotkaniu jedynego swojego gola dla Kolejorza zdobył Volkov). Generalnie jednak Duma Wielkopolski wiosną mocno zawiodła. W dziewięciu zwykłych kolejkach poznaniacy byli bezkompromisowi - udało im się pięciokrotnie wygrać i czterokrotnie polegnąć (w tym w Poznaniu z Legią przy akompaniamencie ponad 41 tysięcy gardeł). Bilans bramkowy 14:13, więc też niezbyt zadowalający. W meczu z Legią na Bułgarskiej zgromadził się komplet publiczności. Kolejorz jednak nie zachwycił | foto: Piotr Przyborowski / Jeśli jednak te liczby Was nie przekonały o mizerności Lecha na wiosnę, to rzucam statystykami z rundy finałowej, a w niej Kolejorz wygrał... raz (literalnie R-A-Z) i to już właściwie w meczu o pietruszkę z Ruchem Chorzów u siebie (o tym spotkaniu jeszcze wspomnę). Zanim jednak doszło do 37. kolejki, poznaniacy dostali baty od Legii (skromne, bo 1:0 po golu Prijovicia), Pogoni, Cracovii i Zagłębia Lubin. Do tego doszły jeszcze remisy z Piastem Gliwice i Lechią Gdańsk. Dorobek punktowy w rundzie finałowej to... pięć punktów, bramki 5:9. Masakra. Bilans Jana Urbana w Lechu mógł jednak być znacznie korzystniejszy, gdyby Kolejorzowi udało się wygrać w meczu, do którego teoretycznie przygotowywał się przez połowę rundy - mowa tu oczywiście o finale Pucharu Polski. Teoretycznie powinienem temu specjalnemu meczu poświęcić osobny paragraf (szczególnie, że udało mi się w Warszawie pojawić na stadionie), ale powiedzmy sobie szczerze - cytując klasyka: szkoda strzępić r... Lech na Stadion Narodowy niby wyszedł szalenie zmotywowany, ale powiedzmy sobie szczerze - wielkiego futbolu nie pokazał. Był słupek Pawłowskiego, były okazje Gergo, a ostatecznie wyszedł (typowy dla sezonu 15/16)... klops. Objawił się on w 69. minucie poprzez nieco kuriozalny gol, którego zdobył Aleksandar Prijović. Co gorsza, w akcji bramkowej dla Legii zawiódł nawet (niemal asystujący Szwajcarowi) Karol Linetty. Lech Poznań - Legia Warszawa 0:1 (0:0) PGE Narodowy, Warszawa, 16:00 Gol: 69' Prijović Lech: Burić - Kędziora, Arajuuri, Kamiński, Kadar - Tetteh, Trałka (79. Gajos) - Lovrencsics (90. Jóźwiak), Linetty, Pawłowski - Kownacki (88. Jevtić) Legia: Malarz - Jędrzejczyk, Lewczuk, Pazdan, Hlousek - Duda (67. Guilherme), Borysiuk, Jodłowiec, Kucharczyk - Prijović (90. Hamalainen), Nikolić (84. Aleksandrow) Kartki: Pawłowski, Trałka - Prijović, Pazdan, Guilherme (żółte) Sędzia: Szymon Marciniak Widzów: 48 563 Z warszawskich wydarzeń do najbardziej znaczących (oprócz braku Pucharu) przejdzie fakt niestety skandalicznego zachowania poznańskich kibiców. Przepraszam niektórych z Was, byłem tam wówczas z Wami, no ale rzucanie w kogokolwiek rac (nawet jeśli to jest znienawidzony w Poznaniu bramkarz Arkadiusz Malarz, skądinąd ten sam, który w 2006 roku zagrał dwa mecze w niebiesko-białych barwach) nie jest dobre. I zresztą myślę, że kara, jaka spotkała za to całą społeczność związaną z klubem (zakaz stadionowy na sezon 16/17 w Pucharze Polski) jest adekwatna do winy. W Warszawie emocji nie zabrakło... również na trybunach | foto: Piotr Przyborowski / Nie oznacza to jednak, że kibice nie mieli powodu do okazania swojej wściekłości. W klubie i wokół niego atmosfera była fatalna, przyszedł czas na (wydawać by się mogło) kompleksowe zmiany. Piotr Rutkowski i spółka dali jednak Janowi Urbanowi szansę na konstrukcję drużyny według własnego uznania również latem i przepracowanie całego okresu przygotowawczego. - Liczymy na to, że trener przywróci drużynie charakter i wprowadzi do niej wyróżniających się wychowanków z naszej akademii - mówił na stronie internetowej klubu wiceprezes Lecha Piotr Rutkowski. Nie do końca to się jednak udało, ale to już sprawa na osobny akapit... Letnia rewolucja Na przełomie czerwca i lipca wszyscy fani Kolejorza obserwowali swoich trzech pupili podczas Euro 2016. Chociaż o Gergő Lovrencsicsu już wcześniej było wiadome, że odejdzie z Lecha, to wciąż był on formalnie do końca sezonu zawodnikiem poznańskiego zespołu. Jego kolega i z drużyny narodowej Tamás Kádár stał się z kolei bohaterem pewnej sagi transferowej, ale to już po udanym dla Madziarzy turnieju. Oczywiście z patriotycznego punktu widzenia najbardziej kibicowaliśmy Karolowi, ale Linetty we Francji nie rozegrał ani minuty. To nie powstrzymało go jednak przed zagranicznym transferem. Ostatecznie wybrał Sampdorię i po prawie pół roku widać, że się nie pomylił (dotąd 16 meczów w Serie A i trzy asysty) i już teraz łączony jest z transferem choćby do Premier League. Na opowieści o tym, co dzieje się z piłkarzami, którzy grali w Lechu w 2016 roku (lub byli formalnie jego zawodnikami) przyjdzie jednak czas w osobnym artykule. W skrócie jednak to wszystko ujmując: latem Bułgarską opuścili jeszcze: Denis Thomalla (definitywny do Heidenheim), wspomniany Gergő Lovrencsics (Ferencváros), Marcin Kamiński (VfB Stuttgart), Sisi (Veria), Kebba Ceesay (Djurgardens IF), Muhamed Keita (wypożyczenie tym razem do Stabaek IF). Do Mechelen wrócił z kolei Vladimir Volkov. Spośród tych młodszych piłkarzy warto odnotować wypożyczenia Tomasza Dejewskigo do Warty Poznań i Szymona Drewniaka do Górnika Łęczna. Lech w sumie na letnich transferach zarobił nieco ponad 3,5 miliona euro, jednak lwią część z tego to kwota uzyskana za Linettego. Do tego dochodzi jeszcze pewne pieniądze za Thomallę i drobniutka sumka za Ceesaya. W zamian Lech sprowadził głównie doświadczonych ligowców o uznanej w Ekstraklasie marce. Na Bułgarską zawitali kolejno: Radosław Majewski (Veria), Lasse Nielsen (Odense), Matus Putnocky (Ruch Chorzów) oraz Maciej Makuszewski (wypożyczenie z Lechii Gdańsk). Dodatkowo z wypożyczeń wrócili Dariusz Formella oraz Jan Bednarek. Szczególnie ten drugi comeback okazał się arcyważny dla Lecha. Abdykacja Jana II, koronacja Nenada I Nie ukrywajmy - początek sezonu 16/17 wypadł bardzo korzystnie, bowiem od wygranej z Legią w spotkaniu o Superpuchar Polski. Ten triumf pozostanie jedynym bardziej istotnym właśnie w 2016 roku. Kolejorz w Warszawie zagrał 7 lipca w niezłym stylu, przez całe spotkanie w miarę kontrolując jego losy. Świetnie zagrali obaj debiutujący w oficjalnym spotkaniu w barwach Lecha zawodnicy: Makuszewski i Nielsen, którzy zdobyli po golu. Dwa trafienia dołożył jeszcze już w samej końcówce powracający do Lecha po wypożyczeniu z Arki Dariusz Folmellinho Formella. Legia Warszawa - Lech Poznań 1:4 (1:1) Stadion Wojska Polskiego, Warszawa, 17:30 Gole: 36' Guilherme - 22' Makuszewski, 64' L. Nielsen, 90' 90+3' Formella Legia: Malarz - Broź (70. Bereszyński), Rzeźniczak, Lewczuk, Hlousek (77. Szymański) - Aleksandrow, Masłowski (57. Vranjes), Makowski (89, Kosecki), Guilherme, Kucharczyk - Prijović (67. Brzyski) Lech: Burić - Kędziora, Lasse Nielsen, Wilusz, Gumny - Makuszewski (75. Jóźwiak), Trałka, Tetteh, Gajos (64. Majewski), Pawłowski (68. Formella) - Nicki Bille Nielsen (46. Robak) Kartki: Guilherme, Broź, Makowski - Nicki Bille Nielsen, Łukasz Trałka. Sędziował: Krzysztof Jakubik (Siedlce) Widzów: 15 000 Podobnie jednak jak w roku 2015, tak i to zwycięstwo nie było katalizatorem kolejnych świetnych wyników. Dość powiedzieć, że Lech na kolejną wygraną czekał ponad miesiąc do starcia z Podbeskidziem Bielsko-Biała w Pucharze Polski. W międzyczasie drużyna prowadzona przez Jana Urbana zaliczyła szereg kompromitujących wyników - w czterech pierwszych kolejkach Ekstraklasy zdobyła PUNKT, na inaugurację z miernym, miało to się później okazać, Śląskiem Wrocław. Potem przyszły dwie porażki po 0:2 przed własną publicznością z pucharowiczami (Zagłębie, Jagiellonia). Wreszcie doszło do najbardziej kompromitującej porażki w Kielcach (4:1 dla Korony!). Już właściwie wtedy zarząd Lecha podjął decyzję o rozstaniu z trenerem Urbanem. Pozycji 54-latka nie uratowały kolejne zwycięstwa ze wspomnianym Podbeskidziem w 1/16 finału PP, a potem w lidze z Cracovią i Piastem (przedzielone remisem z Bruk-Betem). Nastał czas na kolejne zmiany. - Trener Urban w poniedziałek dowiedział się, że się rozstajemy. Nie wiem, czy był w szoku. Może wygraliśmy ostatnio w lidze i awansowaliśmy w Pucharze Polski, ale nadal jesteśmy na dwunastym miejscu w tabeli i to nie jest satysfakcjonujący wynik. Stąd ta zmiana - mówił we wtorek 30 sierpnia (dzień po zwolenieniu) w rozmowie z wiceprezes Lecha, Piotr Rutkowski Nowym szkoleniowcem Dumy Wielkopolski został Nenad Bjelica. Chorwat, który ma za sobą grę w takich zespołach jak Betis, Las Palmas czy Kaiserslautern. Jako trener pracował z kolei choćby w Austrii Wiedeń, którą dowodził w Lidze Mistrzów. Do tego dorobku dochodzi jeszcze włoska Spezia z zaplecza Serie A. Odrodzenie Moment zatrudnienia Bjelicy przez wielu ekspertów uważany jest za ten przełomowy w sezonie 16/17. Drużyna odżyła, już w debiucie zwyciężając 3:1 z Pogonią po dwóch golach byłego snajpera Portowców, Marcina Robaka. Niewątpliwie zarówno on, jak i Dawid Kownacki odżyli pod oką nowego szkoleniowca. O młodym napastniku Lecha znów mówi się golden boy, ponownie chcą go u siebie zachodnie zespoły (ostatnio Pescara). Pod wodzą chorwackiego szkoleniowca Lech jesienią poprowadził w sumie w 16 spotkaniach (13 w Ekstraklasie i trzy w Pucharze Polski). W sumie wygrał dziewięć, zremisował cztery i przegrał trzy. Spośród tych ostatnich przyszła porażka na niezbyt lubianym przez Lecha obiekcie w Białymstoku, a wcześniej w prestiżowym starciu z Legią i pojedynku z Lechią. Te dwa ostatnie były jednak bardzo pechowe - w Warszawie Kolejorz stracił gola w doliczonym czasie gry (niestety strzelił go Kasper Hämäläinen, choć znajdował się na ewidentnie pozycji spalonej), w Gdańsku uległ po golu samobójczym Wilusza, przy ekperymentalnym zestawieniu defensywy, chociaż prawie w całym meczu dominował na wyjątkowo defensywnie grającej w tamtym spotkaniu Lechii. Duma Wielkopolski pod wodzą Bjelicy jednak odżyła. Świetna passa pięciu wygranych meczów z rzędu pozwoliła jej nie tylko na spory podskok w tabeli Ekstraklasy, ale i ostatecznie awans do półfinału Pucharu Polski po dość zaciętym, szczególnie w pierwszym spotkaniu, dwumeczu z Wisłą Kraków. Wydaje się, że po jesiennych zmianach dokonanych przy Bułgarskiej wiosna może należeć do Kolejorza. Lech Poznań odzyskuje zaufanie kibiców, powoli znowu zaczyna dominować nad rywalami, a to powoduje, że to może być bardzo udany sezon dla klubu. Wiosną drużynę Nenada Bjelicy czekają trzy arcyważne miesję - poprawić przed końcem rundy zasadniczej swoją obecną lokatę (piąte miejsce), a potem już w fazie finałowej powalczyć o mistrzostwo Polski. Nie zapominajmy też, że celem Lecha jest też finał Pucharu Polski. Tutaj najpierw półfinał, a w nim czeka solidna w obecnych rozgrywkach Pogoń Szczecin. Do treningów poznaniacy wrócą 9 stycznia. Później czeka ich zgrupowanie na Cyprze. W Ajia Napa przebywać będą od 17 do 28 stycznia. Póki co nie są znani sparingpartnerzy Lecha. Na boiska Ekstraklasy piłkarze Kolejorza powrócą w piątek 10 lutego. Wówczas zmierzą się przed własną publicznością z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza. Początek tego spotkania o 20:30. PS: KRÓL KRZYCHU KOTOROWSKI Nie zapominajmy, że w tym roku buty na kołku postanowił zawiesić pewien bardzo ważny dla Lecha Poznań piłkarz. W wieku 39-lat na koniec kariery zdecydował się Krzysztof Kotorowski - bramkarz, który zdecydowanie zapisał się na kartach historii Kolejorza. Chociaż o Kotorze z pewnością powstanie jeszcze dłuższy tekst (aż wstyd, że jeszcze go nie było!), to jednak warto chociaż w jakiejś pigułce streścić jego losy. Wychowanek Olimpii Poznań, który od zawsze w sercu miał Kolejorza. Do tego trafił stosunkowo późno, bowiem w wieku już niemal 28 lat. Przez lata musiał pokonywać w walce o miejsce w pierwszym składzie najróżniejszych rywali. Ostatecznie udało mu się z Lechem wywalczyć zarówno Puchar Polski, jak i dwukrotnie mistrzostwo kraju. Krzysztof Kotorowski w latach 2004-2016 wystąpił w sumie 172 ligowych meczach | foto: Piotr Przyborowski / Krzysztofa Kotorowskiego najbardziej zapamiętam jednak zdecydowanie z jego gry w europejskich pucharach. Występ Cañizaresa (to inna ksywka golkipera) przeciwko Interowi Baku przeszedł do historii całego polskiego futbolu. Jedenaście kolejek w serii rzutów karnych i wreszcie wielki finisz ze strzelonym golem i awansem do dalszej fazy eliminacji Ligi Mistrzów. Ostatecznie udział w Lidze Europy, a tam... fantastyczne mecze choćby z Juventusem (legendarne już 3:3). Latem Krzysztof zakończył karierę piłkarską, ale jego rozbrat z Lechem nie trwał zbyt długo. Ostatnio objął on stanowisko trenera bramkarzy w Akademii Kolejorza. Ma tam podpatrywać młode talenty bramkarskie, spośród których być może wyklaruje się nowy Kotor. Chociaż on sam jest z pewnością postacią nie do zastąpienia. Krzysztofie, dziękujemy!Autor: Piotr Przyborowski | @P_Przyborowski | @ | foto: Piotr Przyborowski /
Przegraliśmy jednak dopiero jeden mecz. Mężczyznę poznaje się nie po tym jak zaczyna, ale jak kończy. Zrobię wszystko, aby nasza gra się zmieniła. Nie możemy się załamywać, ale musimy wyciągnąć wnioski, ponieważ przed nami jeszcze dużo meczów. Musimy zakasać rękawy i zabrać się do pracy".
... Znawca Szacuny 26 Napisanych postów 5958 Na forum 19 lat Przeczytanych tematów 27546 bo: "prawdziwego mezczyzne poznaje sie nie po tym jak zaczyna ale po tym jak konczy" szkoda tylko ze autor tych slow za dobrze nie skonczy.... ------------------------------ "When you exercise, your goal isn't to burn fat, it's to become a fat burning machine" ------------------------- Twarda, syntetyczna i leniwa Efka -------------------------- Doradca Trójboj ------------------------- Twarda, syntetyczna, leniwa i d****na Efka ------------------------- ... Ekspert Szacuny 91 Napisanych postów 17167 Wiek 39 lat Na forum 19 lat Przeczytanych tematów 56924 Grasiczku, proszę! - Bez żadnych aluzji co do długości! Veronka to tobie Tyka już nie wystarczy, musisz z Bajdełejem flirtować? "When the flood calls, you have no home, you have no walls" ... Ekspert Szacuny 11036 Napisanych postów 50702 Wiek 29 lat Na forum 22 lat Przeczytanych tematów 57816 No to ja kończę Mam nadzieję że lepiej niż pan o inicjałach tanich papierosów - super się z Wami gada ale padam na mordę a jutro raniutko trzeba solidnie pobiegać Życzę miłych konwersacji i dobrej nocki! Pozdrawiam, Tyka zamiast dawać soga kliknij tu : ... Ekspert Szacuny 135 Napisanych postów 22600 Na forum 19 lat Przeczytanych tematów 112308 Na razie Tyka! Miłych biegoow! leniwy' Grasik Bądź silnym i niezłomnym, aby umocnić słabość tych, którzy się chwieją. 28:06:42:12 That is when the world will end. ... Znawca Szacuny 26 Napisanych postów 5958 Na forum 19 lat Przeczytanych tematów 27546 u mnie sie wszystko paskudnie dlugo laduje ale to wina mojego kompa........ Kruszysty moze mam nadmiar testosteronu Dobranoc Tykoś kolorowych snow i super biegania jutro rano ------------------------------ "When you exercise, your goal isn't to burn fat, it's to become a fat burning machine" ------------------------- Twarda, syntetyczna i leniwa Efka -------------------------- Doradca Trójboj ------------------------- Twarda, syntetyczna, leniwa i d****na Efka ------------------------- ... Ekspert Szacuny 11036 Napisanych postów 50702 Wiek 29 lat Na forum 22 lat Przeczytanych tematów 57816 Kruszku, widać Bajdełej wygrywa z Tyką o całą długość buhehehehehe Papatki! Pozdrawiam, Tyka zamiast dawać soga kliknij tu : ... Ekspert Szacuny 91 Napisanych postów 17167 Wiek 39 lat Na forum 19 lat Przeczytanych tematów 56924 Śpij dobrze - a co do pytania jak żyję to powiem ciże żyję tylko myślą kiedy będę mógł tu przjść , gdyby nie to że jestem prawiczkiem powiedziałbym że to jest lepsze niż seks "When the flood calls, you have no home, you have no walls" ... Ekspert Szacuny 11036 Napisanych postów 50702 Wiek 29 lat Na forum 22 lat Przeczytanych tematów 57816 No nie można się z Wami rozstać Kreciczku, kolorowych snów a la "Dancing with shrimps" Pa Grasiu, błogosławieni którzy czekają, albowiem się doczekają Kruszku, jest wiele rzeczy lepszych niż seks - np. double sex, triple sex ... Teraz to już definitywnie uwalniam Was od mej obecności - pa! Pozdrawiam, Tyka zamiast dawać soga kliknij tu : ... Znawca Szacuny 26 Napisanych postów 5958 Na forum 19 lat Przeczytanych tematów 27546 sa tacy co nie lubia sexu wiec dla nich wiele rzeczy jest lepsze niz sex.... i to niekoniecznie jakis wspanialych rzeczy ------------------------------ "When you exercise, your goal isn't to burn fat, it's to become a fat burning machine" ------------------------- Twarda, syntetyczna i leniwa Efka -------------------------- Doradca Trójboj ------------------------- Twarda, syntetyczna, leniwa i d****na Efka ------------------------- ... Ekspert Szacuny 135 Napisanych postów 22600 Na forum 19 lat Przeczytanych tematów 112308 Tyk - chyba wrzucę do mojego podpisoo leniwy' Grasik Bądź silnym i niezłomnym, aby umocnić słabość tych, którzy się chwieją. 28:06:42:12 That is when the world will end.
Pomagajmy jak komuś dzieje się krzywda. To sprawia, że czujemy się potrzebni, we własnych oczach jesteśmy dobrymi ludźmi, którzy postępują tak, jak należy postępować. Po za tym, dając siebie innym rozpraszamy samotność. Zastanawiam się tylko, jak to jest, jeśli nagle komuś z bliskiego grona znajomych zaczyna się dobrze wieść?
26 grudnia 2021, 21:04 Oglądasz Paulo Sousa poprosił o rozwiązanie kontraktu z PZPNPaulo Sousa poprosił o rozwiązanie kontraktu z PZPNSelekcjoner reprezentacji Polski Paulo Sousa poprosił o rozwiązanie kontraktu z Polskim Związkiem Piłki Nożnej - poinformował prezes PZPN Cezary Kulesza. "To skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie (...). Stanowczo odmówiłem" - napisał na więcej wideo »Paulo Sousa o meczu z WęgramiPaulo Sousa o nieobecności Roberta Lewandowskiego Video: tvn24 Paulo Sousa o nieobecności Roberta zobacz więcej wideo » | Paulo Sousa chce opuścić kadrę. "Największy... Video: Cezary Grochot / Fakty TVN | Paulo Sousa chce opuścić kadrę. "Największy...Niespełna trzy miesiące przed barażowym meczem z Rosją o piłkarski udział w mistrzostwach świata w Katarze Paulo Sousa chce odejść. Portugalski szkoleniowiec poprosił prezesa PZPN o rozwiązanie kontraktu, ale Cezary Kulesza nie zgodził się. Według brazylijskich dziennikarzy Sousa dostał dużo lepszą finansowo ofertę z tamtejszego więcej wideo »Marek Koźmiński jest wicemistrzem olimpijskim z Barcelony Foto: Newspix | Video: tvn24 Prośba o przedwczesne rozwiązanie kontraktu, z jaką selekcjoner reprezentacji Polski Paulo Sousa zwrócił się w niedzielę do prezesa PZPN, wywołała lawinę komentarzy w mediach społecznościowych. Do sprawy odniósł się również Marek Koźmiński, były wiceprezes związku ds. szkoleniowych. "Gdzieś widziałem tytuł "Siwy bajerant". Dosadny i trafny i niestety też mnie ten siwy bajerant zbajerował" - napisał na Twitterze Koźmiński, który pracował u boku Zbigniewa Bońka gdy negocjowano i podpisywano kontrakt z Portugalczykiem. "Wstyd, mój kolego. Mężczyznę poznaje się po tym jak kończy" - dodał gorzko były wiceprezes ds. widziałem tytuł: „Siwy bajerant”. Dosadny i trafny i niestety też mnie ten siwy bajerant zbajerował. Wstyd mój kolego @paulomcdsousa. Mężczyznę poznaje się po tym jak kończy! — Marek Koźmiński (@kozminski_marek) December 26, 2021 W niedzielę potwierdziły się oficjalnie krążące od kilku dni pogłoski o chęci związania się Sousy z jednym z klubów grających w brazylijskiej ekstraklasie. Początkowo mowa była o zespole Flamengo z Rio de Janeiro, później w doniesieniach prasowych pojawił się również zlokalizowany z Porto Alegre klub Internacional. Ostatecznie wiele wskazuje na to, że portugalski szkoleniowiec zwiąże się z pierwszym z wymienionych zawarcie nowego kontraktu doszło do skutku, Sousa musiałby rozwiązać obowiązujący wciąż kontrakt z Polskim Związkiem Piłki Nożnej, na mocy którego pełni funkcję selekcjonera reprezentacji Polski. I z taką właśnie prośbą zwrócił się w niedzielę do prezesa PZPN Cezarego Kuleszy. Ten stanowczo odmówił, nazywając oczekiwanie Portugalczyka "skrajnie nieodpowiedzialnym". Źródło: Getty Images Koźmiński o SousieOczekiwanie na kolejne krokiNa razie nie wiadomo, jak zakończy się powstałe z tego powodu zamieszanie, choć jest niemal przesądzone, że praca Sousy z reprezentacją Polski nie będzie mogła być w tych okolicznościach kontynuowana. Nie wiadomo również, jakie konsekwencje prawne i finansowe grożą portugalskiemu trenerowi w związku z niedotrzymaniem warunków prezes PZPN Zbigniew Boniek, uważany za największego orędownika powołania Sousy na stanowisko selekcjonera kadry Biało-Czerwonych, dotychczas nie zajął stanowiska w sprawie działania zatrudnionego przez siebie Wideo: TVN 24 Edward Durda o przyszłości Paulo Sousy Autor: macz/TG / Źródło: Zobacz równieżAustralijczycy zwycięzcami Speedway of Nations 2022. Polacy rozczarowaniemSmutne miny Polaków w Vojens. "Nie mogliśmy zrobić nic więcej" Polscy żużlowcy zajęli dopiero szóste miejsce w drużynowych mistrzostwach świata w duńskim Vojens. Faworytka Tour de France pokazała moc. Niewiadoma utrzymała miejsce na podium Pierwszy typowo górski odcinek tej edycji wyścigu odcisnął wyraźne piętno na klasyfikacji generalnej. Xavi nie panikuje w sprawie "Lewego". "Prędzej czy później to nastąpi" Trener piłkarzy Barcelony Xavi jest zadowolony z dotychczasowej postawy Polaka. Lewandowski uderza w Bayern: powiedziano wiele kłamstw na mój temat Polak w długim wywiadzie dla ESPN rozlicza się ze swoim byłym klubem. Chwalińska zatrzymana w deblu. Tytuł wciąż może trafić w polskie ręce Polska tenisistka w parze z Jesiką Maleckovą zakończyła udział w grze podwójnej na etapie półfinału. Ronaldo wraca. "Król wystąpi" Portugalczyk zapowiedział, że zagra w niedzielę. Lewandowski na najsłynniejszym placu w USA Barcelona czyni wszystko, by transfer Polaka okazał się nie tylko sportowym sukcesem. Pomagał uchodźcom z docenił kibica o wielkim sercu Paul Stratton został nagrodzony podczas towarzyskiego meczu z Dynamem Kijów. Reprezentantka Polski zagra w angielskiej elicie Nikola Karczewska została nową piłkarką angielskiego Tottenhamu Hotspur. W zeszłym sezonie 13-krotna reprezentantka Polski występowała we francuskim FC Fleury 91, z którym wywalczyła awans do najbliższej edycji Ligi Mistrzów. Świątek pokonana, ale Warszawie pożegnała ją owacje Polska liderka światowego rankingu odpadła w ćwierćfinale turnieju w Warszawie, ale kibice nie mają jej tego za złe. Świątek ma czas do namysłu. "Nie wiem, czy w przyszłym roku też tu zagram" Niespodziewanie szybko - tak z turnieju WTA w Warszawie odpadła Iga Świątek. Powalczą o tytuł u siebie. Kawa i Rosolska w finale turnieju w Warszawie W półfinale pokonały gruzińsko-szwajcarską parę Natela Dzalamidze - Viktorija Golubic. Spektakularna klęska drugiej rakiety świata. Tak Świątek nie dogoni Estonka Anett Kontaveit nie będzie miło wspominać piątkowego meczu z Rosjanką Anastasią Potapową.
Prawdziwego trenera poznaje się po tym, jak kończy. Adam Nawałka debiutuje w roli selekcjonera. Na początku prawie każdy w tej sytuacji był bohaterem. Publikacja: 16.11.2013 11:00.
W poniedziałkowy wieczór piłkarze mieleckiej Stali zapewne zagrają pierwszy wyjazdowy mecz ekstraklasy w 2021 roku. Zameldują się na stadionie w Zabrzu, gdzie podejmie ich Górnik. Dla obu drużyn to arcyważne spotkanie. Mielecka Stal ostatniego swojego ligowego meczu nie zagrała. W poniedziałek murawa w Mielcu przypominała zamarznięte jezioro, to zasługa opadów marznącego deszczu. Spotkanie z Wisłą Płock zostało przeniesione na marzec. W efekcie Stal zsunęła się na ostatnie miejsce w ligowej stawce, Podbeskidzie wygrało swoje spotkanie, mielczanie nie dostali szansy zdobycia punktów i Górale ich wyprzedzili. - Szkoda, że nie zagraliśmy, bo ty była dla nas szansa na wywalczenie punktów i lekcja poglądowa jak zawodnicy wytypowani do gry zaprezentowaliby się w warunkach meczowych. Tego samego dnia zagraliśmy grę wewnętrzną, na sztucznej nawierzchni. Później drużyna miała dwa dni wolnego i dalej trenujemy na sztucznej płycie. Najważniejsze było zdrowie zawodników, nie było możliwe w tamtym momencie, by przygotować boisko - wskazuje mielecki trener Leszek Ojrzyński. Dobra wiadomości to takie, że mimo zajęć na mrozie nie ma w zespole nowych poważnych urazów. - Wszyscy są gotowi do gry, z tego się bardzo cieszymy - podkreśla Ojrzyński. Sytuacja w tabeli sprawia, że Stal bardzo chce zapunktować, uciekać z miejsca spadkowego. Swoje poważne problemy ma też Górnik. Zabrzanie jesienią byli liderem rozgrywek, obecnie do pierwszej pozycji tracą już 10 punktów, plasują się na 5. miejscu z dorobkiem 24. oczek, dokładnie 10 więcej od Stali. Ostatni raz w lidze wygrali 7 grudnia, 1:0 w Płocku. - Tabela pokazuje gdzie jest Górnik, gdzie jest Stal. Jesteśmy na ostatnim miejscu, dziwne byśmy byli faworytem. Chcemy zagrać skutecznie, jednak to bardzo trudny rywal. Z pokorą do tego podchodzimy, ale pełni wiary. W każdym meczu wychodzimy na murawę by mecz wygrać - zapowiada trener Stali. Pozycja „czerwonej latarni” nie jest ułatwieniem dla Stali. Leszek Ojrzyński jednak nie przykłada do tego faktu dużej wagi. - Moją rolą jest, by zawodnicy i otoczenie klubu tego nie odczuwali. Mężczyznę poznaję się po tym jak kończy. W maju określimy, czy dobrze wykonaliśmy zadanie. Większość zespołów, które przejmowałem, było w strefie spadkowej. Nie jest to komfortowe, mamy jednak dużo spotkań, stać nas zwycięstwo w każdym meczu z każdą drużyną. To nie są mrzonki, chłopcy pokazali już, że można - wskazuje opiekun drużyny z Solskiego 1. Pierwszy gwizdek meczu Górnik Zabrze - PGE FKS Stal Mielec w poniedziałek 15 lutego o 20:30. Transmisja TV na platformie Canal+. Spotkanie poprowadzi sędzia Daniel Stefański. Prognozy pogody na poniedziałkowy wieczór zapowiadają bardzo zimową aurę. Oby znów nie doszło do przełożenia tego meczu. TABELA STATYSTYKI DOSTARCZA WYNIKI I TERMINARZ STATYSTYKI DOSTARCZA
Bez względu na to, jak miły będzie dla ciebie, niegrzeczne zachowanie wobec znajomych, współpracowników czy kelnerów w restauracjach, jest znakiem bardzo źle zwiastującym na przyszłość. W końcu charakter człowieka poznaje się po tym, jak traktuje tych, którzy nie mogą mu nic dać, jak mówi przysłowie.
YkURBy. 76 99 413 348 271 395 434 178 253
mezczyzne poznaje sie po tym jak konczy