Jako dorosły mężczyzna nadal mieszka z matką i zajada się na śmierć. Razem z kuzynem podejmuje decyzję o schudnięciu. Historie wielkiej wagi 10: Geno i Nico (1) - opis, recenzje, zdjęcia, zwiastuny i terminy emisji w TV. Geno jako dziecko otrzymywał nie tylko dużo miłości, ale i wiele jedzenia. Program TV Stacje Magazyn serial dokumentalny 60 min W programie dokumentalnym "Historie wielkiej wagi - dalsze losy" ponownie staje przed kamerą osiemnaście osób, które kiedyś były bardzo otyłe. Choć udało im się zrzucić wiele nadprogramowych kilogramów, cały czas toczą burzliwą walkę z nadwagą. Wszyscy bohaterowie mają za sobą udział w programie "Historie wielkiej wagi". Wówczas pod okiem dr. Younana Nowzaradana ciężko pracowali nad osiągnięciem bardziej pożądanej sylwetki. Uczestnicy serii "Historie wielkiej wagi - dalsze losy" opowiadają o swoim nowym życiu oraz problemach, jakie obecnie napotykają. Zgodnie przyznają, że znalezienie się w tym miejscu kosztowało ich mnóstwo pracy, samozaparcia i wyrzeczeń. Operacja zmniejszenia żołądka była tylko pierwszym krokiem na długiej drodze do zdrowego trybu życia. Po zabiegu każdy z bohaterów musiał zmierzyć się z uzależnieniem od jedzenia, naprawić relacje z bliskimi i solidnie popracować nad poczuciem własnej wartości. Brak powtórek w najbliższym czasie Co myślisz o tym artykule? Skomentuj! Komentujcie na Facebooku i Twitterze. Wasze zdanie jest dla nas bardzo ważne, dlatego czekamy również na Wasze listy. Już wiele razy nas zainspirowały. Najciekawsze zamieścimy w serwisie. Znajdziecie je tutaj.

Historie wielkiej wagi - dalsze losy: Doug i Erica - opis, recenzje, zdjęcia, zwiastuny i terminy emisji w TV. Erica udaje się do Kalifornii, aby kontynuować tam walkę z nadwagą. Martwi się, że traumatyczne przeżycia wpędzą ją w depresję. Doug nie umie określił własnej tożsamości.

Otyłość to poważny problem XXI wieku, z którym zmagają się miliony ludzi na całym świecie, a liczba ta wciąż wzrasta. Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, że w Europie w ciągu ostatnich 20 lat liczba ludzi otyłych potroiła się. Nie ma się więc co dziwić, że stanowi jedno z największych wyzwań globalnych współczesnego społeczeństwa. Mówi się już nawet o epidemii, a nawet pandemii otyłości. Co jest powodem ciągle rosnącej liczby osób, które zmagają się z otyłością? Czynników, które przyczyniają się do otyłości, jest całe mnóstwo. Do tych najczęstszych zaliczamy brak lub niską aktywność fizyczną, depresję, nieprawidłowe odżywianie, uzależnienia od jedzenia czy problemy hormonalne. Program, który podjął się walki z otyłości W związku z rosnącą skalą problemu, jakim jest otyłość, stacja TLC postanowiła zawalczyć z nadwagą ludzi w programie „Historie wielkiej wagi” („My 600-lb-life”). Program typu reality show, który swoją premierę miał jeszcze w 2012 roku, pokazuje historie osób ważących więcej niż 270 kilogramów. Ekstremalnie otyli bohaterowie przy pomocy specjalistów walczą o powrót do normalnego życia. W tym celu poddają się potencjalnie niebezpiecznej operacji zmniejszenia żołądka, a następnie pod okiem specjalistów zbijają kolejne kilogramy dzięki odpowiedniej diecie i ćwiczeniom. TLC Ludzie, którzy stali się prawdziwą inspiracją dla innych Bohaterowie programu „Historie wielkiej wagi” są najlepszym dowodem na to, że nie ma rzeczy niemożliwych, a na zmiany nigdy nie jest za późno. Wystarczy się tylko odważyć, a przede wszystkim chcieć zmienić swoje życie na lepsze. #1 Nikki Webster Nikki Webster miała 33 lata, kiedy zdała sobie sprawę, że jej uzależnienie od jedzenia może doprowadzić do najgorszego. Jej miłość do pochłaniania wszystkiego, co wpadło w jej ręce, wzięła się stąd, że rodzice od zawsze pozwalali jej na jedzenie wszystkiego, na co tylko miała ochotę i w żaden sposób tego nie kontrolowali. Nieumiarkowanie w jedzeniu doprowadziło do tego, że Nikki w wieku 33 lat ważyła 293 kilogramy. Wtedy również powiedziała sobie dość! Ojciec Nikki zabrał ją do szpitala na operację pomniejszenia żołądka. Był jednak jeden warunek – przed zabiegiem musiała zrzucić 20 kilogramów. Chcąc zmienić swoje życie na lepsze, Nikki przeszła na dietę i zabrała się za pracę nad swoim ciałem. W konsekwencji zrzuciła prawie 200 kilogramów. Dzisiaj jest szczęśliwą żoną, która prowadzi zdrowy tryb życia. TLC Nikki Gray / facebook #2 Charity Pierce 38-letnia Charity Pierce jest samotną matką, która była uznawana za jedną z najcięższych kobiet na świecie – w pewnym momencie swojego życia ważyła ponad 360 kilogramów! Jej ciało przypominało bardziej zniekształconą masę pełną wybrzuszeń niż ciało człowieka, a ogromna masa sprawiała, że 38-latka dosłownie nie była w stanie ruszyć się z domu. Mimo to Charity udało się znaleźć kogoś, kto szczerze ją pokochał. I choć kochał ją taką, jaką jest, zaczął ją motywować do schudnięcia w obawie o jej zdrowie, a nawet życie. Dodatkową motywacją dla kobiety okazał się być jej własny ślub z mężczyzną swojego życia. Historia 38-latki pokazuje, że dzięki odpowiedniej motywacji, którą w sobie znalazła, można zdziałać cuda, choć wiele osób nie dawało jej już szans na lepsze życie. Dzisiaj Charity waży 135 kg i ma się świetnie. Swojej metamorfozy jeszcze jednak nie skończyła. Poprzez specjalną dietę i regularne ćwiczenia wciąż walczy o spalenie kolejnych kilogramów. Tak trzymaj! TLC #3 Mayra Rosales Kiedy mówimy o wadze Mayra Rosales, aż ciężko uwierzyć, że mowa o kobiecie. Bohaterka tej metamorfozy przed przemianą ważyła bowiem prawie 500 kg! Mayra nie była w stanie chodzić ani wziąć prysznica. Ogromną trudność sprawiało jej samo podniesienie się z łóżka, dlatego niemal cały czas opiekowali się nią najbliżsi. Wszystko zmieniło się, kiedy kilka lat temu temu siostra Mayry Rosales niechcący zabiła 2-letniego synka szczotką. 34-latka zeznała że chłopiec zmarł, bo przygniotła go ciałem. Media nazwały ją wtedy „półtonowym zabójcą”. Rosales wzięła winę na siebie, bo nie chciała, żeby pozostałe dzieci wychowywały się bez matki. Kiedy sąd skazał jej siostrę na 15 lat, to ona musiała zająć się siostrzeńcami. Wiedziała jednak, że z tak ogromną masą ciała nie będzie to możliwe. W konsekwencji to dla nich schudła 360 kilogramów zmieniając swoje nawyki, a w konsekwencji swój wygląd i swoje życie. Podziel się historiami naszych bohaterek z innymi i pamiętaj, że na zmianę nigdy nie jest za późno!
W niektórych liniach lotniczych możesz spakować małe butelki soku vape o pojemności 10 ml lub e-papierosy do bagażu podręcznego. Jednak, SMOKO chciałby zalecić, abyś spakował e-płyny do bagażu rejestrowanego, a NIE do bagażu podręcznego. Nie możesz wapować w samolocie, więc o co chodzi, lepiej być bezpiecznym niż żałować.
Ciągle czekamy na wiadomość, czy szczecińskiemu duetowi Jackpot uda się wejść do półfinału programu telewizyjnego „Must be the music". Tymczasem mamy dobrą wiadomość dla fanów wokalistki Kasi Buja i gitarzysty Macieja Kazuby - dzisiaj ukazała się ich płyta, zatytułowana „Historie wielkiej wagi". Na krążku znalazło się dwanaście utworów, są to covery fantastycznych, polskich piosenek. Ot, wymieńmy kilka z nich:„Prośba do twoich us" Kayah (ten utwór można było usłyszeć w wykonaniu Jackpot we wspomnianym talent show), „Zobacz czyje imieniny" Ewy Bem, „Brzydcy" Grażyny Łobaszewskiej, „Samba przed rozstaniem" Hanny Banaszak, „Dobranoc, już czas" z Kabaretu Starszych Panów. Jak mówią artyści, wokół tej płyty udało im się zebrać znakomitą ekipę: - Płyta jest bardzo szczecińska, bo nagrana z tutejszymi muzykami - podreśla Maciej Kazuba. - Wśród muzyków, którzy zagrali na płycie są: Krzysztof Baranowski, Tomasz Szczęsny, Janusz „Kanapa" Jędrzejewski, Marcin „Pesos" Stachowiak - dodaje Kasia Buja. - Całość zrealizował Bartłomiej Orłowski, swoich obrazów użyczył do książeczki płyty Maciej Włosiński, zdjęcia zrobił Jarosław Gaszyński, a całość graficznie opracował Mateusz Bułgajewski. Dzięki tym ludziom praca nad płytą przebiegała dość szybko. Duet już pracuje nad kolejną płytą. Jak planują, znajdą się na nich autorskie piosenki, a całość będzie nosiła tytuł: „Historie wagi lekkiej". W najbliższym czasie duet Jackpot będzie można usłyszeć i zobaczyć dzisiaj w Akademii Sztuki o godz. 19, w piątek - w Widuchowej podczas Ogólnopolskiego Festiwalu Angielskiej i we wtorek - w „Browarze Polskim". ©℗ Monika GAPIŃSKA Na zdjęciu: Oto okładka debiutanckiej płyty szczecińskiego duetu Jackpot. Dzisiaj jest premiera tego krążka. W momencie realizowania zdjęć do serii "Historie wielkiej wagi" siostry były już zdeterminowane do porzucenia dotychczasowych nawyków. Obie były otyłe, a Kandi przez nadmierną wagę niemal Dorota Witt Filmik tańczącej Anny Lewandowskiej odzianej jedynie w poduszki, które miały zrobić z niej otyłą kobietę, w mig dotarł do (bez przesady!) milionów internautów. Trenerka szybko przeprosiła tych, którzy poczuli się urażeni. Okazało się, że wyśmiewała grubych, by... pokazać, że jest #BodyPositive, czyli: akceptuje swoje ciało i zachęca do tego wszystkich. Efekt? Chyba dokładnie odwrotny. Anna Lewandowska przeprosiła i sprawa byłaby zakończona, gdyby nie głośne echa, którymi wciąż się odbija. Aktywistka Maja Staśko skomentowała karykaturalny filmik tak: „Żarty z grubych osób są tak samo śmieszne, jak żarty z gwałtów. Grube osoby to ludzie, nie obiekt żartów czy inwektywa. A Lewandowska nazywa swój filmik #bodypositive. To jest przeciwieństwo ciałopozytywności!”. Trenerka: wolnoć Tomku na swoim instastories Okazuje się jednak, że nie wszystkim ta historia dała do myślenia. Niedawno do redakcji przyszedł list oburzonego bydgoszczanina, który opisuje zachowanie pewnej popularnej w mieście trenerki personalnej:- Upubliczniła w mediach społecznościowych zdjęcie otyłej dziewczyny, stojącej w kolejce do Mc Donalda, opatrzyła je emotikonem „buźka ze łzami w oczach” i pytaniem „why?”. Może nie śmiała się z niej wprost, ale jakby wyrażała zaniepokojenie: dlaczego taka dziewczyna stoi w kolejce po fast food, zamiast wziąć się za siebie? A ja pytam: jakim prawem trener personalny robi komuś ukradkiem zdjęcie, publikuje je i - choć nic nie wie o tej osobie - krytykuje jej styl życia? Co na to wywołana do tablicy trenerka? Odpowiada krótko: - Na własnym profilu każdy ma prawo do swobody wrzucanych treści oraz ich własnej interpretacji. Relacja, którą przedstawiłam, nie powinna nikogo urazić, tym bardziej, że na zdjęciu nie jest widoczna twarz, a nawet trudno rozpoznać płeć owej osoby. A naszym zdaniem - można, więc zdjęcia nie publikujemy. O tym, że czasem łatwo jest posunąć się o jeden krok za daleko przekonali się też klienci jednej z toruńskich siłowni. Tam doświadczony i ceniony trener nagrał telefonem otyłego klienta na bieżni, który wziął ze sobą chipsy i sok. Filmik wrzucił do sieci. Rozpętała się burza. Siłownia zareagowała natychmiast: zawiesiła trenera w pracy i przeprosiła. Dla wielu osób już samo zgłoszenie się do specjalisty jest dużym wysiłkiem i przełamaniem swoich ograniczeń. Jeśli już zdecydują się zrobić ten pierwszy krok, a usłyszą krytykę, mogą się szybko wycofać, nie podejmą współpracy, a stres powstały w wyniku takiej konfrontacji prawdopodobnie zaczną... zajadać, co tylko pogłębi ich problemy. Psycholog: oceniamy, bo to nie wymaga wysiłku Czy cel, jakim jest skuteczna motywacja klienta do pracy nad sobą, uświęca środki, jakich użyć może trener lub dietetyk? - Nie powiedziałabym, że publikowanie takich ukradkiem nagranych filmów czy przypadkowo zrobionych zdjęć jest nieetyczne (etyka to bardzo złożona kwestia), na pewno to nieprofesjonalne - komentuje Magdalena Smoczyńska, psycholog. - Obserwujemy na co dzień, że panuje powszechna gloryfikacja fizyczności, kult wysportowanego, nienagannego ciała. Głównie takie widzimy w mediach społecznościowych celebrytów. Zapominamy tylko, że życie nie wygląda jak na zdjęciach z Instagrama. Że nadliczbowe kilogramy to czasem nie wynik niezdrowego stylu życia, a otyłość wtórna, związana z przyjmowaniem leków na choroby przewlekłe. A może ktoś nie może schudnąć, bo boryka się z zaburzeniami endokrynologicznymi? A co, jeśli nie może akurat zająć się swoim ciałem, bo cierpi na zaburzenia psychiczne, np. depresję i w pierwszej kolejności chce ją pokonać? Stygmatyzowanie osób z nadwagą i otyłością wyrządza im krzywdę. Nie możemy myśleć schematem, że każdy gruby jest zaniedbany, otyły z wyboru. Ocenianie przychodzi nam łatwo, bo nie wymaga od nas żadnego wysiłku. Nauczenie się niewydawania pochopnych sądów na temat wyglądu innych wymaga pracy. By spojrzeć szerzej na problem danej osoby, musimy podjąć świadomy wysiłek poznawczy, rozważyć inne możliwości niż ta, która nasuwa się jako pierwsza: jest gruba, bo się obżera. - Każdy jest kowalem własnego losu. Niektórzy piją alkohol, choć wiedzą, że to nie jest element zdrowej diety, inni palą papierosy, choć mają świadomość, że szkodzą. Jeszcze inni decydują się na jedzenie fast foodów, choć z pewnością zdają sobie sprawę, że to nie jest jedzenie, które pomaga zachować zdrowie. Sami muszą jednak dojrzeć do tego, by przejść od teoretycznej wiedzy do zmiany nawyków żywieniowych. Ocenianie i zawstydzanie nie przyspieszy tego procesu - tak na sprawę patrzy Aleksandra Chołody, terapeutka medycyny integralnej. - Moje doświadczenie z podopiecznymi pokazuje jasno: efekty można uzyskać pracując z tymi, którzy naprawdę tego chcą, bo są już gotowi przyjąć rady specjalisty. Właśnie: rady, nie oceny. Skupiam się na edukacji, na pokazaniu wartości płynących ze zdrowych wyborów, nie na bezpośrednim wytykaniu błędów, wpędzaniu w poczucie winy czy pogłębianiu i tak często już istniejących kompleksów. To osłabia samoocenę i raczej odbiera motywację, niż pobudza do zmiany. Publikowanie zdjęcia zrobionego ukradkiem gdzieś przed fast foodem bez zgody sfotografowanej osoby i sugerowanie, że zachowuje się ona nieracjonalnie, wytykanie mankamentów jej figury (poza tym, że to naruszenie prawa) może wywołać falę hejtu. Trener może wskazać palcem, ale... A co z motywacją? Może jak trener wskaże palcem, co jest ze mną nie tak, łatwiej będzie mi znaleźć siłę do pracy nad sobą? Skupiam się na edukacji, na pokazaniu wartości płynących ze zdrowych wyborów, nie na bezpośrednim wytykaniu błędów, wpędzaniu w poczucie winy czy pogłębianiu i tak często już istniejących kompleksów. To osłabia samoocenę i raczej odbiera motywację, niż pobudza do zmiany. - Trener ma za zadanie wskazać palcem, ale dopiero, gdy zostanie o to poproszony - precyzuje Aleksandra Chołody. - Możemy zastosować albo motywację „od” (metoda kija), albo motywację „do” (to marchewka). Idąc na siłownię, mówimy: „poćwiczę, bo nienawidzę swoich wałeczków” albo: „poćwiczę, bo poczuję się wtedy lepiej”. Zdecydowanie wybieram metodę marchewki: wsłuchiwanie się w swój organizm, nagradzanie, radość z małych kroków, niewielkich, ale sukcesywnych osiągnięć. Choć sami często katujemy się motywacją „od”. To właśnie ma na celu porównywanie się ze szczupłymi, pięknymi, wysportowanymi. Zachęcam jednak do próbowania „marchewki”. Wątpię, by trenerzy personalni uzyskali zamierzony efekt, strasząc podopiecznych, pokazując zdjęcia innych, mówiąc: ćwicz, bo będziesz wyglądała tak, jak ona. Nawet jeśli trener chce zasugerować podopiecznej (a nie przypadkowo spotkanej osobie!) zmianę nawyków żywieniowych, dużo lepiej byłoby, gdyby zrobił to podczas merytorycznej rozmowy, a nie posuwał się do wytykania palcem i hejtu rodem z podstawówki. Czym innym jest publikowanie zdjęć klientów przed i po metamorfozie - za ich zgodą. To rzeczywiście może motywować innych do pracy nad sobą, uzmysłowić tym, którzy dopiero rozpoczynają starania o zdrową sylwetkę, że wszystko jest możliwe. Myślę jednak, że takie nieeleganckie i wątpliwe etycznie zachowania marketingowe jak publikacja ukradkowego zdjęcia i wyśmiewanie osób z problemem zdrowotnym, jakim jest otyłość, wyeliminują sami konsumenci. Nie chciałabym przyjść do trenera, który postąpił w ten sposób. Z tyłu głowy miałabym myśl: mnie też ocenia, może już cyknął mi fotkę. W tej historii martwi jeszcze coś: krytyka popłynęła ze strony trenerki, czyli osoby, której klienci zaufali, do której przyszli po pomoc, wsparcie, która miała ich zmotywować do pracy. - Dla wielu osób już samo zgłoszenie się do specjalisty jest dużym wysiłkiem i przełamaniem swoich ograniczeń. Jeśli już zdecydują się zrobić ten pierwszy krok, a usłyszą krytykę, mogą się szybko wycofać, nie podejmą współpracy, a stres powstały w wyniku takiej konfrontacji prawdopodobnie zaczną... zajadać, co tylko pogłębi ich problemy - ostrzega Magdalena Smoczyńska. - Więcej jeszcze: często nawet jedno spotkanie ze specjalistą skłania klientów do wydawania generalnych sądów. Takie zawiedzione osoby być może już nie odważą się poszukać innego trenera, bo będą przekonane, że spotka je to samo. Główną motywacją specjalistów powinna być edukacja, uświadamianie o korzystnych efektach stosowania zdrowej diety i uprawiania sportu. A wszystkim nam na pewno przyda się więcej empatii i życzliwości na co dzień. A jednak treningi personalne, zwłaszcza, kiedy nie można korzystać z siłowni, są bardzo popularne. - Świetnie, bo trening na własną rękę czasem może przynieść negatywne skutki, nawet kontuzje, a brak spektakularnych efektów przy nieumiejętnym doborze diety, podkopie naszą samoocenę. I cofniemy się do punktu wyjścia - mówi Aleksandra Chołody. Porównywanie leży w naszej naturze Dlaczego, skoro nie lubimy być oceniani, tak łatwo przychodzi nam wszystkim, bez względu na zasięgi w sieci, ocenianie ciał obcych ludzi, zawstydzanie innych z powodu wyglądu? I w końcu - kto, z kim i po co się porównuje? - Porównywanie się z innymi leży w naszej naturze. Możemy albo porównywać się w górę (z osobami, które wydają nam się w jakiejś dziedzinie lepsze od nas), albo w dół (jeśli to my czujemy się od kogoś lepsi). Ten drugi sposób może być zgubny: kiedy oceniamy, że ktoś jest otyły, patrzymy na siebie i myślimy: ze mną nie jest jeszcze tak źle. I nabieramy przekonania, że nic ze swoim zdrowiem robić nie musimy. Chronimy w ten sposób swoje ego, zachowujemy dobre samopoczucie, uspokajamy się, ale nie budujemy żadnej motywacji do pracy nad sobą - mówi Magdalena Smoczyńska. - Kiedy porównujemy się z wysportowaną celebrytką, możemy poczuć siłę do działania, ale równie dobrze frustrację czy rozgoryczenie, bo: mnie się na pewno nie uda być tak perfekcyjną, nie dam rady. Efektem może być zaniżona samoocena. Dlatego lepsze niż porównywanie się z innymi będzie czerpanie inspiracji, np. z profesjonalnego trenera. I to nie z jego wyrzeźbionej sylwetki (nie ma ideałów, a zdjęcie, to zdjęcie, nie człowiek!), a z jego stylu życia, podejścia do diety i aktywności fizycznej. Ślepe zapatrzenie na popularnych w mediach społecznościowych celebrytów może sprawić, że przestaniemy myśleć o realizacji własnych celów, o swoich potrzebach, zaczniemy żyć ich życiem. Historie wielkiej wagi - Amber My 600lb Life 3. serial dokumentalny USA 2015, 60 min Amber ma 23 lata i waży 272 kilogramy. Nawet naturalne potrzeby załatwia z pomocą rodziny. Strach przed śmiercią sprawił, że zdecydowała się poddać operacji zmniejszenia żołądka.
Chorobliwe uzależnienie od jedzenia, skomplikowana operacja zmniejszenia żołądka i rozpoczęcie ciężkiej walki o życie. To bolesna, ale na szczęście już przeszłość, dla bohaterów programu „Historii wielkiej wagi: dalsze losy”. Pomimo utraty aż 100 kilogramów wciąż są otyli, gdyż ważą 170 kilogramów. Jak aktualnie wygląda ich życie? Czy starczy im sił do dalszego działania? A może to już koniec ich walki o „lżejsze” życie? Zobacz co słychać u dzielnych i zdeterminowanych bohaterów „Historii wielkiej wagi”. Doktor Younon Nowzaradan to prawdziwy wybawca. Odmienił życie wielu otyłych osób, uczestnicząc w ich dramatycznej walce ze zbędnymi kilogramami. Operacja bariatryczna to jedynie pierwsze starcie z nadwagą. Kolejne to zerwanie z uzależnieniem od jedzenia, zmiana nawyków żywieniowych, a nawet praca nad relacjami z rodziną i przyjaciółmi. Najważniejsze jest jednak odzyskanie poczucia własnej wartości. Wiedzą o tym najlepiej Brandi i Kandi Dreier, trzydziestoletnie bliźniczki z Vancouver. Dzisiaj mogą poszczycić się nie lada sukcesem. Wspólnie wypowiedziały walkę swojej nadwadze i zrzuciły aż 200 kilogramów. Jednak co je doprowadziło do takiego stanu? Kobiety nie miały łatwego dzieciństwa. Ich matka była uzależniona od alkoholu, zaś ojciec handlował narkotykami. Na dodatek jego znajomy zaczął molestować dziewczynki. Traumatyczne przeżycia skłoniły je do ucieczki jedzenie. Wtedy zaczęły się objadać. Kiedy pewnego dnia Kandi trafiła na oddział intensywnej terapii, bo jej serce było tak otłuszczone, że przestało bić – druga bliźniaczka przestraszyła się na dobre. Tylko śpiączka farmakologiczna pomogła uratować życie jej siostry. Brandi nie wyobrażała sobie dnia bez niej. To z nią dzieliła wszystkie troski i radości przez trzydzieści lat. To był początek ich niełatwej, pełnej wyrzeczeń drogi do zachowania zdrowia i życia. Efekty tej pracy dały oczekiwane rezultaty. Dzisiaj o obżarstwie i kompulsywnym sięganiu po jedzenie nie ma już mowy. Na talerzach królują sałatki, świeże warzywa i burgery z indyka, a życie nie toczy się wokół fast foodów. Jednak to nie koniec. Przed nimi kolejne wyzwanie: operacja usunięcia zbędnej skóry. Pacjentami Nowzaradana są także Erica i Doug. Kobieta wie, że musi kontynuować swoją walkę z nadwagą. Jednak nieoczekiwana trauma z przeszłości może odebrać jej motywację do działania. Czy starczy jej sił? Z kolei Doug, po uporaniu się ze zbędnymi kilogramami, chciałby wrócić do pracy i znajomych. Nie jest to jednak łatwe, gdyż przeżywa kryzys swojej tożsamości. Czy rodzina zdoła mu pomóc? Nowa seria „Historie wielkiej wagi: dalsze losy” już 13 sierpnia o godzinie 21:30 w telewizji TLC
Historie wielkiej wagi: Destinee - opis, recenzje, zdjęcia, zwiastuny i terminy emisji w TV. Ważąca ponad 270 kg Destinee od zawsze miała problemy z pewnością siebie i własną tożsamością. Dziś, będąc transgenderyczną kobietą, chce stracić na wadze, by w końcu stać się sobą.

Dołączył: 2013-05-05 Miasto: Poznań Liczba postów: 1384 19 września 2018, 16:28 Ogladacie na TLC program Historie wielkiej wagi ?? Doszlam do wniosku, ze te wszystkie osoby maja cos z garem i nadwaga to choroba psychiczna. Dołączył: 2007-11-08 Miasto: B Liczba postów: 11276 19 września 2018, 16:43 Ogladacie na TLC program Historie wielkiej wagi ?? Doszlam do wniosku, ze te wszystkie osoby maja cos z garem i nadwaga to choroba psychiczna. Ameryki nie odkrylas. Uzaleznienie od jedzenia jest takie samo jak od alkoholu czy narkotykow. Ludzie sobie jedzeniem sprawiaja przyjemnosc, pocieszaja sie, bo maja jakies problemy. Samotnosc, depresja etc. sadcat 19 września 2018, 17:02 Oglądalam w zimie, teraz chyba od początku leci. Myślę, ze oni nie znaja innego jedzenia... moze matka im nie gotowała? Bo tam albo mcdonalds albo gotowe dania z supermarketu? No i ogromne ilości napoi gazowanych, slodzonych... Poza tym, jak juz zaczynaja gotować go tez tak... sztucznie mi sie to wydaje. Mieso pakowane, warzywa myte, pakowane, wszystko takie "sterylne". Edytowany przez 19 września 2018, 17:04 Fattyola Dołączył: 2018-09-16 Miasto: Wrocław Liczba postów: 16 19 września 2018, 17:03 FabriFibra napisał(a):K1985 napisał(a):Ogladacie na TLC program Historie wielkiej wagi ?? Doszlam do wniosku, ze te wszystkie osoby maja cos z garem i nadwaga to choroba psychiczna. Ameryki nie odkrylas. Uzaleznienie od jedzenia jest takie samo jak od alkoholu czy narkotykow. Ludzie sobie jedzeniem sprawiaja przyjemnosc, pocieszaja sie, bo maja jakies problemy. Samotnosc, depresja Każda z tych osób ma pewną historię, która na to wpłynęła... Dziwne, że tak wiele osób nie rozumie powagi uzależnienia od jedzenia. Jak jest się anorektyczką, to jest się chorym, biednym, z zaburzeniami- i racja,bo to koszmarna choroba, mam przykład w rodzinie i jest to bardzo ciężkie do wytłumaczenia i zrozumienia. Jak ktoś jest chorobliwie otyły, to jest po protu grubasem- ma przestać się opychać i już-mało osób uważa to za problem, częściej za lenistwo i zaniedbanie... sadcat 19 września 2018, 17:09 Fattyola napisał(a):FabriFibra napisał(a):K1985 napisał(a):Ogladacie na TLC program Historie wielkiej wagi ?? Doszlam do wniosku, ze te wszystkie osoby maja cos z garem i nadwaga to choroba psychiczna. Ameryki nie odkrylas. Uzaleznienie od jedzenia jest takie samo jak od alkoholu czy narkotykow. Ludzie sobie jedzeniem sprawiaja przyjemnosc, pocieszaja sie, bo maja jakies problemy. Samotnosc, depresja Każda z tych osób ma pewną historię, która na to wpłynęła... Dziwne, że tak wiele osób nie rozumie powagi uzależnienia od jedzenia. Jak jest się anorektyczką, to jest się chorym, biednym, z zaburzeniami- i racja,bo to koszmarna choroba, mam przykład w rodzinie i jest to bardzo ciężkie do wytłumaczenia i zrozumienia. Jak ktoś jest chorobliwie otyły, to jest po protu grubasem- ma przestać się opychać i już-mało osób uważa to za problem, częściej za lenistwo i zaniedbanie...Wpieprzac dziennie 30 000kcal normalne nie jest... rozumiem sie obrzrec na 5 000 ale 30 000? Oni sobie sprawy nie zdaja ile kcal ma 1 hamburger... a dla nich taki hamburgerek to jak dla mnie 1 ciasteczko. Mysla, ze jak jest cos male to ma malo kcal, tu brak podstawowej wiedzy. No ale jesli jedza tak latami, to napewno jest to uzaleznienie juz i nic "niormalnego" im nie posmakuje. Dołączył: 2018-04-08 Miasto: Liczba postów: 1720 19 września 2018, 17:20 Dlatego zawsze mi szkoda grubych osob. To jest strasznie przykre. Oni traca rodziny, prace staja sie kalekami zupelnie jak w uzaleznieniu od alko czy narkotykow. Dołączył: 2018-05-01 Miasto: Dąbrowa Górnicza Liczba postów: 1600 19 września 2018, 17:59 oglądałam to regularnie, teraz już nie, ale kiedy to oglądałam, to te grube osoby często, a może nawet w większości, twierdziły że były molestowane seksualnie w dzieciństwie, i moja inna obserwacja jest taka że z 70, może 75% tych olbrzymie otyłych ludzi to kobiety Jemiolowa7 19 września 2018, 18:21 Bardzo często były to osoby molestowane, często z rozbitych rodzin, więc myślę, że to objadanie jest spowodowane jakąś traumą. Mnie zawsze śmieszy, jak oni się tłumaczą, że np. się przeprowadzali, albo byli w trasie i nie mogli jeść zdrowo tylko zamawiali hamburgery. To nie mogli zamówić sałatki, albo jakiejś zupy? Albo, że jedzą niezdrowo, bo nie mają kasy. Chyba taniej ugotować jakąś zupę albo warzywa z kaszą w domu, niż zamawiać fast food. Dołączył: 2009-11-11 Miasto: Melbourne Liczba postów: 15311 19 września 2018, 18:41 Tak. A właściwie oglądałam, bo ciągle są te same odcinki. Polecam wszystkim szczególnie ten z Jamesem - najbardziej masakryczny. Edytowany przez roogirl 19 września 2018, 18:42 Dołączył: 2018-09-18 Miasto: Ll Liczba postów: 8 19 września 2018, 18:45 Jemiolowa7 napisał(a): Albo, że jedzą niezdrowo, bo nie mają kasy. Chyba taniej ugotować jakąś zupę albo warzywa z kaszą w domu, niż zamawiać fast food. Oczywiście masz dużo racji ale oglądałam taki dokument nt. otyłości w Ameryce i tam zostało przedstawiony problem "pustyni żywności" czy jak to tłumaczyć - chodzi o dosłowny brak dostępu do żywności świeżej, nieprzetworzonej itp. za to jest wszechobecne i bardzo tanie jedzenie przetworzone i właśnie fast food - dla nas obiad w maku to relatywnie droga sprawa - tam podobno taniocha i duże porcje. To oczywiście nie tłumaczy wszystkiego ale na pewno ma duży wpływ - zwłaszcza jak ktoś jest uzależniony od jedzenia - to jest to świetna wymówka. W pamięci pozostała mi pewna kobieta, która opisywała swoją wyprawę ( bo nie sposób inaczej tego nazwać) autobusem kawał drogi po zakupy dla rodziny, które zawierały świeże warzywa oglądałam - jest mi bardzo żal tych ludzi. Jednak dr Nowohazaaaajjjjj( nie wiem jak) się z nimi nie patyczkuje i mówi wprost, zwłaszcza rodzinom które przynoszą niezdrowe jedzenie swoim bliskim, którzy to sami nie są w stanie podnieść się z łóżka. Pokrzepiające są też historie, które pokazują, że nawet przy takiej nadwadze, przy odpowiedniej motywacji można dużo zdziałać. Znajdźcie sobie historię Amber i jej zdjęcia "po"

Rs43Fju. 98 142 320 178 472 45 335 443 35

historie wielkiej wagi przed i po